Dokładnie tydzień temu Rada Polityki Pieniężnej (RPP) ogłosiła smutną informację dla osób spłacających kredyty. Trzeci miesiąc z rzędu podniosła stopy procentowe, co oznacza wzrost rat kredytów.
Szef NBP Adam Glapiński, który także przewodniczy RPP, tłumaczył tę decyzję koniecznością walki z inflacją, która osiąga najwyższe poziomy od 20 lat. M.in. od kolejnych danych na temat cen uzależnia decyzje o podwyżkach stóp procentowych. Warto podkreślić, że prezes nie deklaruje jasno, czy i kiedy oprocentowanie znowu podskoczy.
Po środowych danych, pokazujących nieco większy wzrost inflacji, niż pierwotnie zakładano, posypały się komentarze ekonomistów bankowych. Twierdzą dość zgodnie, że RPP nie będzie bierna i także na najbliższym posiedzeniu w styczniu znowu podniesie stopy procentowe.
Ekonomiści: w styczniu podwyżki stóp procentowych
- W 2022 roku, mimo tarczy antyinflacyjnej, średnioroczna inflacja ukształtuje się powyżej 6 proc. Daje to RPP jeszcze sporo przestrzeni do podwyżek stóp procentowych. Już w styczniu najprawdopodobniej stopy zostaną podwyższone o kolejne 0,25-0,5 pkt proc. - ocenia główna ekonomistka Banku Pocztowego Monika Kurtek.
Główny ekonomista ING Banku Śląskiego Rafał Benecki idzie krok dalej. Dostrzega w RPP chęć dalszych podwyżek. Dopuszcza jedną lub nawet dwie podwyżki po 0,5 pkt proc. w pierwszych trzech miesiącach przyszłego roku.
Również główny ekonomista Banku Pekao Adam Antoniak twierdzi, że na początku 2022 roku RPP powinna kontynuować podwyżki stóp procentowych. Dodaje, że do końca przyszłego roku główna stawka powinna sięgnąć 3 proc.
Jeśli ten scenariusz kreślony przez wielu ekspertów się sprawdzi, stopy procentowe będą dwa razy wyższe niż przed pandemią.
Stopy procentowe a sprzedaż kredytów
W środę na temat możliwych scenariuszy dla stóp procentowych wypowiedziała się też jedna z osób, która wchodzi w skład RPP. Głos zabrała profesor Grażyna Ancyparowicz. Wskazała, że interesuje ją obecnie sprzedaż kredytów.
Ekonomistka twierdzi, że podwyżki stóp procentowych o mniej niż 0,5 pkt proc. nie powinny być stosowane, ponieważ ich skutki nie będą odczuwalne. Według niej, do decyzji o tym, czy kolejna podwyżka powinna mieć miejsce w styczniu, czy w lutym, czy też w obu tych miesiącach, potrzebne są nowe dane dotyczące dynamiki kredytów konsumpcyjnych.
- Ostatni miesiąc, za jaki mam jakąkolwiek informację, to jest październik. Ale gdyby ta tendencja się utrzymała, to uważam, że powinno być dalsze zacieśnianie polityki pieniężnej (podniesienie stóp procentowych - przyp. red.) - przyznała.
Dane dotyczące kredytów, na które powołuje się Ancyparowicz, opublikowała niedawno Komisja Nadzoru Finansowego (KNF). Wynika z nich, że portfel kredytów konsumpcyjnych brutto w październiku miał wartość 187,2 mld zł, co oznacza wzrost o 0,1 proc. m/m i o 4 proc. r/r.
- Jeżeli będzie trochę ograniczenie popytu na kredyty od tej strony, albo będą nieco wyższe raty, to nic takiego złego się nie stanie. Uważam np. za bardzo mylne i niepotrzebne straszenie ludzi, jak ktoś pokazał, jak zmieniają się ceny obsługi kredytów konsumpcyjnych i odniósł to do rynku kredytów mieszkaniowych. To jest podgrzewanie sztucznie oczekiwań inflacyjnych - stwierdziła ekonomistka.