"Drodzy klienci. Dzisiaj wydano nakaz ochrony wierzycieli zgodnie z ustawą o wierzycielach spółek, która umożliwiła nam rozwiązanie zaległych kwestii finansowych, jakie wpłynęły na naszą zdolność do obsługi naszych klientów" - pisze na swoich stronach firma Quadriga CX z kanadyjskiego Vancouver. Reklamowała się jeszcze niedawno, jako najlepsza platforma obrotu bitcoinami w tym kraju.
Niestety, nikt nie jest wieczny. Prezes umarł, a wraz z nim odeszły jedyne kody do zablokowanych na kontach firmy bitcoinów, litecoinów, etherów i innych cyfrowych tokenów, które mają konkretną wartość. Konkretnie aż 190 mln dolarów kanadyjskich, czyli około 145 mln dolarów amerykańskich.
Zobacz też: Okup w kryptowalucie
Dostęp do cyfrowych portfeli, czyli aplikacji Quadriga CX, która przechowuje klucze do wysyłania i zapisywania kryptowalut zaginął razem ze śmiercią Geralda Cottena, prezesa firmy. Odszedł 9 grudnia ubiegłego roku w Indiach w wieku zaledwie 30 lat, z powodu komplikacji przy chorobie Crohna.
Bezpieczeństwo kosztuje
Cotten zawsze zwracał szczególna uwagę na kwestie bezpieczeństwa. Laptop, adres email i system komunikatorów używany do zarządzania 5-letnim już biznesem są zaszyfrowane - zgodnie z oświadczeniem Jennifer Robertson, wdowy po Cottenie. Prezes brał wyłączną odpowiedzialność za bezpieczeństwo przetrzymywanych funduszy i cyfrowych walut, kontakty z bankami i sprawy księgowania. By uniknąć ataku hakerskiego przesunął większość kryptowalut do tzw. zimnych portfeli.
Dbałość o bezpieczeństwo była zrozumiała, bo rynek dotknęło już kilka dużych afer w ostatnich latach. W Japonii, z jednej z najbardziej aktywnych platform obrotu Mt. Gox, skradziono w 2014 roku cyfrowe tokeny warte 500 milionów dolarów, z czego jedną czwarta została utracona bezpowrotnie. W styczniu ubiegłego roku klienci Coincheck też liczyli straty rzędu 530 mln dol.
Teraz to kanadyjska firma ma problem. Klienci pukają do drzwi, a pieniędzy nie ma jak ruszyć. Kolejna ni to zabawna, ni tragiczna historia z nieregulowanego rynku kryptowalut. Ludzie mieli fortunę napompowaną z niczego, a teraz mają znowu nic. No, prawie nic. Quadriga CX miała na kontach 70 mln dolarów kanadyjskich, czyli częściowo klienci zostaną zaspokojeni.
Problem w tym, że wdowa po prezesie nie może odnaleźć nigdzie ani haseł, ani zapisków biznesowych spółki. Eksperci sprowadzeni, by włamać się do urządzeń Cottena osiągnęli tylko "ograniczony sukces". Próby obejścia zaszyfrowanego klucza USB skończyły się niepowodzeniem - powiedziała wdowa w sądzie.
W ten sposób spory majątek przechowywany w cyfrowym skarbcu Quadriga może przepaść na wieki. - Spółka nie jest w stanie opłacić wszystkich faktur, które przysyłają banki - powiedziała Roberston. Dlatego nowe władze firmy zwróciły się do sądu o ochronę przed wierzycielami. To może być pierwszy krok do upadłości.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl