Pod koniec ubiegłego roku, gdy amerykański dolar rósł w siłę w nadziei na zbawienne dla gospodarki USA reformy Donalda Trumpa, a kurs euro leciał na łeb na szyję w związku z polityką pieniężną Europejskiego Banku Centralnego, eksperci zapowiadali parytet obu walut. W praktyce oznacza to zrównanie się kursów wymiany, czyli jedno euro miało być warte dokładnie jednego dolara. Tak się jednak nie stało i wszystko wskazuje na to, że utrzymująca się od 2003 roku przewaga euro będzie zachowana.
Obecnie coraz bardziej prawdopodobne staje się za to zrównanie wartości euro i funta brytyjskiego. W tym przypadku byłoby to wydarzenie bez precedensu. W przeciwieństwie do pary euro-dolar, kurs pary funt-euro nigdy nie był równy dokładnie 1. Od zawsze, mniej lub bardziej, to brytyjska waluta miała większą wartość.
Widać to także w notowaniach obu walut wyrażonych w złotych. Najbliżej siebie funt i euro były pod koniec 2008 roku, kiedy obie były wyceniane w okolicach 4,30 zł.
Od końcówki 2008 roku notowania euro są dosyć stabilne względem złotego. Wahają się w przedziale 4,20-4,40 zł. Z kolei funt w międzyczasie doszedł nawet do 6 zł w grudniu 2015 roku, ale od tamtej pory notowania brytyjskiej waluty osuwają sie w dół, co można tłumaczyć głównie efektem Brexitu.
Funt na równi pochyłej
Wracając bezpośrednio do pary funt-euro, warto zauważyć, że jeszcze pod koniec ubiegłego roku jej kurs wynosił 1,20 (tzn. że jeden funt kosztował 1,20 euro). Teraz jest 1,08, czyli 10 proc. niżej. Spadek o kolejne 7,5 proc. będzie oznaczać dokładnie zrównanie się ich wartości i kurs równy 1.
Tendencja jest jednoznacznie spadkowa. Ostatnie cztery tygodnie z rzędu upłynęły na tracącym funcie i zyskującym do niego euro.
W osiągnięcie parytetu wierzy Michał Stajniak, analityk XTB, który nie tylko zauważa słabość funta w związku z Brexitem, ale i podkreśla potencjalną siłę euro, które jeszcze nie powiedziało ostatniego słowa. Szczególnie jeśli Europejski Bank Centralny zdecydowałby się na ograniczenie programu skupu obligacji i podwyżki stóp procentowych. Oba czynniki, czyli comiesięczny skup obligacji na kwotę 60 mld euro i zerowe oprocentowanie w banku w ostatnim czasie blokowały wzrost notowań wspólnej waluty.
- To właśnie w piątek podczas sympozjum banków centralnych w jackson Hole mogłaby nastąpić komunikacja ze strony Mario Draghiego (szef EBC - przyp. red), że polityka monetarna może zacząć być dostosowywana. Pomimo już względnie wykupionego euro, takie słowa z pewnością doprowadziłyby do kontynuacji wzrostów i mogłyby doprowadzić do pojawienia się szansy osiągnięcia parytetu na parze euro-funt - ocenia Michał Stajniak.
Jak podkreśla ekspert, nie dojdzie do żadnej odpowiedzi ze strony Banku Anglii, gdyż jego szef Mark Carney w tym roku zdecydował się na opuszczenie sympozjum w Jackson Hole.
Jackson Hole
Cały finansowy świat i oczy milionów inwestorów zwrócone są na amerykański kurort narciarski Jackson Hole w stanie Wyoming. W czwartek rozpoczęło się tam coroczne sympozjum przedstawicieli banków centralnych i świata finansów.
- Sympozjum ekonomiczne w Jackson Hole stało się jednym z najbardziej wyczekiwanych wydarzeń sezonu letniego na rynkach finansowych, nie tylko ze względu na względny spokój na rynkach, ale przede wszystkim ze względu na ciekawe obwieszczenia mające na nim miejsce - podkreśla Michał Stajniak z XTB.
Ekspert wskazuje, że pierwszym bankierem centralnym, który dał dużą wskazówkę dla rynków był Ben Bernanke z Fed, który w 2012 roku poinformował o wprowadzeniu niekonwencjonalnej polityki monetarnej w postaci programu skupu aktywów. Dwa late później podobne działania zasugerował Mario Draghi z EBC