W najbliższą niedzielę odbędzie się pierwsza tura wyborów prezydenckich we Francji. Jak piszą ekonomiści Santander Bank Polska, ostateczne rozstrzygnięcie poznamy zapewne dopiero w drugiej rundzie za dwa tygodnie, ale wynik weekendowego "głosowania może istotnie wpływać na prawdopodobieństwo dalszych scenariuszy i przez to na nastroje rynkowe".
Wybory we Francji. Macron z Le Pen idą łeb w łeb
"W ostatnich tygodniach przewaga w sondażach Emmanuela Macrona nad Marine Le Pen zaczęła się dość szybko zawężać, w czwartek pojawił się nawet pierwszy sondaż, w którym szanse Le Pen zrównały się z Macronem w drugiej rundzie. Informacje z Francji mogą mieć duży wpływ na kurs euro, a pośrednio także na złotego" - przekonują eksperci banku.
Rzeczywiście, najnowsze sondaże nie są dla obecnego prezydenta Francji najlepsze. Z piątkowego sondażu przeprowadzonego na zlecenie magazynu "Challenges" wynika, że w pierwszej turze wyborów na Macrona ma zamiar głosować 27 proc. Francuzów, a 24 proc. chce poprzeć kandydatkę Zjednoczenia Narodowego Le Pen. Trzeci jest lewicowy Jean-Luc Melenchon z 18-proc. sondażowym wynikiem.
Za dwa tygodnie Macron będzie miał jeszcze twardszy orzech do zgryzienia, bowiem ośrodek Harris Interactive-Toluna prognozuje, że w drugiej turze wyborów prezydenckich, która odbędzie się 24 kwietnia, Macron pokona Le Pen, zdobywając 51,5 proc. głosów. Nie jest to więc znacząca przewaga i do końca wynik będzie się wahał.
Rynek może się niepokoić wygraną Le Pen
Specjaliści są zdania, że wygrana Le Pen nie będzie dobrze przyjęta przez inwestorów. Rynek najbardziej lubi kontynuację i w razie reelekcji Macrona wie, czego może się spodziewać. W przypadku Le Pen, która w grudniu 2021 r. po spotkaniu z politykami PiS mówiła, że Ukraina należy do rosyjskiej strefy wpływów, mogą za to nastąpić turbulencje.
"Le Pen wzbudzała kontrowersje, krytycznie oceniając członkostwo Francji w NATO oraz politykę sankcji wobec Rosji. Potencjalna wygrana Le Pen może spowodować kryzys w NATO i przeszkodzić w konsolidacji polityki Zachodu wobec Rosji. Le Pen w swojej kampanii odwołuje się do ‘zwykłych Francuzów’ obiecując obniżenie wieku emerytalnego i zachowawczą politykę wobec Rosji" - uważają analitycy XTB.
Dlatego też, jak wyjaśniają, jej zwycięstwo "potencjalnie osłabi UE i NATO" oraz będzie stanowić "wyzwanie dla polityki USA, Wielkiej Brytanii i wschodniej flanki Sojuszu Północnoatlantyckiego".
Macron ma problem. Inflacja i rachunki za energię
Zdaniem ekonomistów XTB zachodnie społeczeństwa obawiają się gospodarczych konsekwencji w obliczu kryzysu relacji z Rosją. "Francuskie społeczeństwo wyraźnie zaczyna martwić się o ceny rachunków, dyplomatyczne starania Macrona mogą okazać się niewystarczające dla zwycięstwa" - przestrzegają.
Macron ma więc problem. W 2021 r. wartość rosyjskiego eksportu do Francji wzrosła o ponad 15 proc. (głównie gaz ziemny, ropa naftowa). Musi on lawirować między prowadzoną polityką międzynarodową, a nastrojami Francuzów. Za politykę jest zresztą solidnie krytykowany (jego negocjacje z Putinem nic nie dały) nie tylko przez przeciwników w kraju, ale także przez m.in. polskie władze.
Dwa tygodnie temu na łamach money.pl poruszaliśmy ten problem. Pisaliśmy wtedy, że działania Francji wobec Rosji budzą zdumienie. "Z jednej strony Paryż nawołuje do nakładania jak najostrzejszych sankcji, a z drugiej francuskie firmy nie kwapią się do opuszczenia rosyjskiego rynku. Ich pozostaniu zresztą sprzyja Pałac Elizejski, choć sam Emmanuel Macron kreuje się na negocjatora Europy Zachodniej i pozostaje w stałym kontakcie z Władimirem Putinem" - pisaliśmy.
Ale to nie wszystko. Macron musi mierzyć się także z niezadowoleniem swojego elektoratu spowodowanego inflacją i rosnącymi cenami energii. Warto odnotować, że wzrost cen w marcu tego roku we Francji wyniósł 4,5 proc. rok do roku. Ministerstwo pracy podało natomiast, że płaca minimalna wzrośnie od 1 maja o 2,4-2,6 proc.
Dlatego też obecny prezydent próbuje pokazać rozwiązania tej sytuacji. Pod koniec marca po dwudniowym szczycie UE mówił on, że "Komisja Europejska będzie miała mandat do prowadzenia negocjacji cenowych i dokonywania wspólnych zakupów surowców energetycznych dla krajów unijnych". Miało to uspokoić zaniepokojony naród, który obserwuje rosnące rachunkami za energię.
"Zauważyliśmy, że niektóre kraje zwracają się do innych państw, by negocjować własne kontrakty i, jak powiedziałem kolegom, uważam, że nie jest to najlepszy sposób, ponieważ podbija to ceny" - wyjaśnił dziennikarzom prezydent.
"Musimy zmierzać do dywersyfikacji (źródeł zaopatrzenia w surowce) w Europie, jest też znacznie lepiej wspólnie negocjować nowe kontrakty, jak te z Norwegią, Katarem czy Stanami Zjednoczonymi" - dodał Macron.
Marine Le Pen straszy
Według XTB, na fali ewentualnego zwycięstwa Le Pen we Francji zmiany w polityce zagranicznej mogą ponownie rozważać Niemcy, dla których Francja jest strategicznym partnerem. "Niemcy są energetycznie w znacznym stopniu zależne od Rosji, społeczeństwo tym bardziej może obawiać się podwyżek cen energii oraz inflacji pompowanej wojną, która może uszczuplić portfele obywateli i wywierać presję na władzę" - przewidują.
Le Pen jest również przykładem skrajnego populizmu. Już w 2017 r. w "Kulturze Liberalnej" francuski dziennikarz Sylvain Cypel argumentował, że kandydatka mówi to, co chcą usłyszeć jej zwolennicy.
"Wewnątrz partii Le Pen (wtedy jeszcze Frontu Narodowego - przyp. red.) trwa (...) olbrzymia dyskusja pomiędzy tymi, którzy uważają, że Francja powinna wyjść z Unii Europejskiej, a przede wszystkim – wyjść ze strefy euro, oraz tymi, którzy uważają, że opuszczanie Unii to zły pomysł, a podtrzymywanie tego stanowiska kosztowało Le Pen prezydenturę. Ten spór był na początku ukrywany, ale przekształcił się w otwartą debatę wewnątrz FN. Inny przykład to rodzaj polityki gospodarczej, jaką chcą wprowadzić, kiedy wygrają. Oficjalnie większość z nich silnie popiera klasyczny kapitalizm – jak na przykład Trump czy ojciec Marine le Pen – ale niektórzy – jak sama Marine le Pen czy niektórzy zwolennicy Brexitu w Wielkiej Brytanii – hołdują lewicowej wizji rynków i konieczności przywrócenia silnej roli państwa w gospodarce" - tłumaczył Cypel.
"Niemniej wierzę, że istnieje wspólny mianownik prawicowego populizmu: niechęć do imigrantów, ksenofobia jako taka i, w węższym ujęciu, jako silne nastawienie antymuzułmańskie" - dodawał. Taki zestaw cech czołowego polityka Francji może rozstroić rynki i prowadzić do kolejnych napięć na Starym Kontynencie.