Wybuch wojny w Ukrainie w pierwszym momencie wywołał falę osłabienia polskiej waluty. W efekcie na początku marca kurs euro podskoczył w okolice 5 zł, bijąc absolutny rekord. Panika nie trwała długo i od początku kwietnia notowania ustabilizowały się w okolicach 4,63 zł.
Podobny szok przeżywają teraz Japończycy. Jen, jako waluta uważana za bezpieczną przystań, pierwsze dni wojny przetrwał bardzo dobrze. Jeden dolar od miesięcy kosztował około 115 jenów i tak było też do początku marca. Od tamtej pory niemal z każdym kolejnym dniem japońska waluta słabnie w oczach.
W środę kurs wymiany dolara przekroczył na chwilę 129 jenów. To oznacza w sumie około 12-procentowy wzrost notowań w ciągu ponad sześciu tygodni. Od lat nie byliśmy świadkami tak dynamicznych zmian. Sam kurs osiągnął najwyższy poziom od 20 lat.
Kurs wymiany amerykańskiego dolara w japońskich jenach
Rząd Japonii poważnie zaniepokojony
Japoński minister finansów Shunichi Suzuki, cytowany przez serwis Al Jazeera, przyznał w tym tygodniu, że szkody dla gospodarki wynikające ze słabnącego jena są obecnie większe niż korzyści z niego płynące.
Spadek wartości jena pogłębia importowaną presję inflacyjną w Japonii w obliczu gwałtownego wzrostu cen surowców i ropy na świecie oraz zaostrzenia problemów z zaopatrzeniem, które nasiliły się w związku z kryzysem w Ukrainie.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
- Stabilność jest ważna, a gwałtowne ruchy walut są niepożądane - podkreślił Suzuki w parlamencie. - Słaby jen ma swoje zalety, ale jego wady są większe w obecnej sytuacji, gdy koszty ropy naftowej i surowców gwałtownie rosną na całym świecie, a słaby jen podnosi ceny importu, co szkodzi konsumentom i firmom, które nie są w stanie przerzucić kosztów na innych.
Słaby jen. Co zrobią władze Japonii?
Minister finansów nie przedstawił do tej pory planów na powstrzymanie słabnącego jena. Rząd i Bank Japonii mogłyby np. interweniować na rynku. Skup jenów przynajmniej chwilowo wsparłby notowania. Tak było też ze złotym, gdy NBP ruszył na ratunek polskiej waluty.
"Inwestorzy twierdzą, że same słowne ostrzeżenia nie będą miały większego wpływu, ponieważ słabość jena odzwierciedla podstawy, zwracając uwagę na kontrast między perspektywami agresywnego zacieśniania polityki pieniężnej przez Bank USA a zobowiązaniem Banku Japonii do utrzymania planu silnego luzowania polityki pieniężnej" - wskazuje Al Jazeera.
Amerykanie jasno deklarują podwyżki stóp procentowych, co zawsze pomaga lokalnej walucie. Do tej pory zupełnie inaczej do kwestii oprocentowania podchodzono w Japonii, gdzie nie ma problemu inflacji.
oprac. Damian Słomski, dziennikarz money.pl