Poprzeczka idzie coraz wyżej. Cena bitcoina na światowych giełdach przekroczyła w piątek 5700 dolarów, śrubując rekord wszech czasów. W ciągu tygodnia notowania tej wirtualnej - lub jak kto woli kryptowaluty - wzrosły o blisko 15 proc. W miesiąca można było na niej zarobić 90 proc., a od początku roku niecałe 500 proc.!
Tak wyliczać można długo - do 2009 roku, gdy oficjalnie na światło dzienne wyszedł pierwszy bitcoin. Wówczas trzeba było wyjaśniać, że w uproszczeniu to rodzaj "cyfrowego pieniądza" przechowywanego w specjalnej aplikacji w smartfonie lub komputerze. Podobnie jak tradycyjnymi walutami można nim płacić. Oczywiście pod warunkiem, że sklep się na to godzi.
Ponad 8 lat temu bitcoin był warty tyle co jeden dolar. Teraz 5700 dolarów. Ze względu na duże wahania jego wyceny mało kto nim płaci, za to wiele osób nim spekuluje.
Od dawna w kontekście bitcoina przez wszystkie przypadki odmieniane jest więc hasło "bańka spekulacyjna". Ostatnio dyskusja rozgorzała na nowo za sprawą wywiadu, jakiego udzielił telewizji CNBC znany inwestor Michael Novogratz. Nazwał bitcoina największą bańką naszych czasów. Co więcej, nie robi na nim wrażenia obecna cena, która jego zdaniem wzrośnie w ciągu kolejnych 6-10 miesięcy do okrągłych 10 tys. dolarów.
Jeśli sprawdziłyby się prognozy Novogratza, oznaczałoby to potencjał do zarobku kolejnych blisko 50 proc. Trzeba jednak pamiętać, że nawet jeśli bitcoin osiągnąłby tak niewiarygodną wycenę, w międzyczasie mógłby także przynieść wielu inwestorom straty.
Z takim dwutygodniowym krachem mieliśmy do czynienia w pierwszej połowie września. Wtedy nastąpiło załamanie na bitcoinie z 5 do 3 tys. dolarów. Było to związane z decyzjami chińskiego rządu m.in. o zakazie obrotu kryptowalutami na platformach internetowych. A Chiny to najważniejszy rynek handlu bitcoinami. Do tego na wirtualną walutę spadła krytyka kilku dużych firm inwestycyjnych, które głośno mówiły, że wirtualna waluta jest przewartościowana.
Co ciekawe, zamiast uciekać z pieniędzmi od bitcoina, który ma być wielką bańką, Mike Novogratz postanowił zarobić na wirtualnej walucie. Inwestor, który zasłynął wieloletnią pracą dla jednego z funduszy inwestycyjnych, który w pewnym momencie w krótkim czasie przyniósł ogromne straty, za co wyrzucono go, postanowił zainwestować we własny fundusz bitcoinowy. Nazwał go Galaxy Digital Assets Fund.
Z własnych pieniędzy Novogratz wpłacił już 150 mln dolarów i liczy na pozyskanie od innych inwestorów kolejnych 350 mln. Wierzy, że zanim bańka pęknie, zdąży się dorobić na bitcoinach.