Administracja Donalda Trumpa pracuje nad utworzeniem strategicznej rezerwy kryptowalutowej na wzór istniejących amerykańskich rezerw złota i ropy naftowej. Prezydent Stanów Zjednoczonych ujawnił w niedzielę w mediach społecznościowych, że zamierza włączyć do nowej rezerwy pięć cyfrowych aktywów: bitcoina, ethereum, XRP, token SOL firmy Solana oraz token ADA firmy Cardano. Biały Dom oczekuje, że nowa rezerwa odegra znaczącą rolę w rozwoju cyfrowej gospodarki Stanów Zjednoczonych.
- Najpotężniejsze państwo świata chce gromadzić swoje rezerwy strategiczne w bitcoinie, na którego nie ma wpływu i nie wiadomo, kto tak naprawdę za tym stoi. Z punktu widzenia politycznego i makroekonomicznego to nie ma najmniejszego sensu i zaszkodzi Stanom Zjednoczonym - komentuje w rozmowie z money.pl dr hab. Jacek Tomkiewicz, profesor Akademii Leona Koźmińskiego.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Dolar amerykański jest rezerwową walutą świata, dzięki czemu USA mają potężną siłę nacisku na globalną gospodarkę. Decydując się na tworzenie rezerw w kryptowalutach, USA osłabiają swoją pozycję tego, kto dostarcza aktywa rezerwowe, a tym samym ograniczy to ich możliwości oddziaływania na inne gospodarki. Co więcej, wprowadzając do systemu finansowego niestabilne instrumenty spekulacyjne, notowane do własnej waluty, zdestabilizuje ten system i może skończyć się sporym zamieszaniem - dodaje ekonomista.
"Naobiecywał w kampanii"
- Odpowiadając na pytanie, dlaczego Trump to robi: naobiecywał w kampanii prezydenckiej, finansowanej m.in. z pieniędzy od branży kryptowalutowej, że stworzy kryptowalutowy raj, i jest konsekwentny w swoim działaniu. Rynek kryptowalut się szybko rozwija i można na nim zarobić duże pieniądze. Znając prezydenta USA, pewnie działa we własnym interesie, a nie do końca w interesie Ameryki - uważa prof. Tomkiewicz.
Administracja Joe Bidena miała inny stosunek do kryptowalut. Gary Gensler, szef amerykańskiego urzędu nadzoru finansowego za rządów Bidena, stał na stanowisku, że kryptowaluty to aktywa finansowe, których emitenci powinni być transparentni tak jak inni uczestnicy rynku kapitałowego, np. emitenci akcji. Obecna władza - uważa prof. Tomkiewicz - idzie w kierunku totalnej deregulacji i braku nadzoru finansowego nad kryptowalutami, co gruntuje pogląd, że to wyłącznie instrument czysto spekulacyjny.
Co ciekawe, podczas swojej pierwszej kadencji prezydenckiej Donald Trump odżegnywał się od kryptowalut. Jednak diametralnie zmienił zdanie w trakcie ubiegłorocznej kampanii. Polityk złożył wówczas szereg obietnic, dzięki którym USA mają stać się bitcoinowym supermocarstwem. Zyskał poparcie branży kryptowalutowej i zaczął popierać jej postulaty polityczne. Miało to olbrzymi wpływ na notowania bitcoina, co widać na poniższym wykresie. W 2024 roku bitcoin był na fali wzrostowej. Po listopadowym zwycięstwie Trumpa kurs po raz pierwszy w historii przekroczył 100 tys. dol.
Kryptowaluta to obecnie narzędzie wojenne, zaś dołożenie jej do koszyka rezerw walutowych to ucieczka do przodu amerykańskiego systemu finansowego przed próbą pozbawienia dolara dominacji na świecie przez wspólną walutę krajów bloku BRICS (Brazylia, Rosja, Indie, Chiny, RPA) - ocenia w rozmowie z money.pl Marcin Daniecki, ekspert Stowarzyszenia Cloud Community Europe Polska.
Zamach na hegemonię dolara
Dolar amerykański jest walutą numer jeden w gospodarce międzynarodowej. Służy jako podstawowa jednostka rozliczeniowa dla płatności międzynarodowych i handlu, jest główną walutą uzupełniającą banków na całym świecie. Jednak wiele krajów chciałoby zmniejszyć swoją zależność od dolara, zwłaszcza w handlu. Pojawił się pomysł wspólnej waluty emitowanej przez kraje BRICS (Brazylię, Rosję, Indie, Chiny, RPA). Zrobiło się o nim głośno pod koniec 2024 r. przed konferencją BRICS w Kazaniu w Rosji.
Rosyjski raport ze szczytu BRICS zalecał utworzenie wspólnej platformy dla płatności transgranicznych przy użyciu cyfrowych walut banku centralnego, opartych na technologii blockchain, która jest podstawą funkcjonowania klasycznych kryptowalut. Wspólna platforma rozliczeniowa i waluta pozwoliłoby uniknąć konieczności korzystania z dolara, amerykańskiego systemu bankowego i SWIFT-a, czyli międzynarodowego systemu płatniczego.
Przypomnijmy, że po napaści Rosji na Ukrainę w 2022 r. część rosyjskiego sektora bankowego wycięto ze SWIFT-u w ramach sankcji, co miało skłonić agresora do wycofania swoich wojsk z terytorium Ukrainy pod groźbą wykluczenia Rosji z międzynarodowego obrotu gospodarczego.
Rosja częściowo przeszła na system CIPS, czyli chiński odpowiednik SWIFT-u, na co wskazywał rosnący udział juana w rozliczeniach rosyjskich. Całkowite przejście na chińską walutę było jednak niemożliwe ze względu na to, że nadal głównymi walutami w obrocie zagranicznym pozostają dolar i euro. Sposobem na ominięcie SWIFT-u byłoby przejście właśnie na waluty cyfrowe oparte na blockchainie.
Donald Trump zagroził krajom bloku BRICS 100-procentowymi cłami, jeśli spróbują zastąpić dolara inną walutą.
- Zamiast wspólnej waluty, kładziemy nacisk na zwiększenie handlu między państwami członkowskimi, czyli Brazylią, Rosją, Indiami, Chinami i RPA, poprzez wykorzystanie walut narodowych - zadeklarował na początku grudnia ubiegłego roku Ronald Lamola, minister spraw zagranicznych RPA, odpowiadając na groźbę Trumpa.
Nie można jednak wykluczyć scenariusza powstania wspólnej waluty cyfrowej, alternatywnej do dolara. Być może pomysł Trumpa, aby mieć strategiczną rezerwę kryptowalutową i rozwijać cyfrowe finanse w USA, jest częścią toczącej się wojny mocarstw o dominację na świecie.
- Gdyby system dolarowy faktycznie się posypał, USA będą miały w swoich rezerwach kryptowaluty. Zachód zrozumiał, że nie da się zabronić kryptowalut i zmienia teraz podejście do nich. Również Międzynarodowy Fundusz Walutowy liberalizuje się w kwestii kryptowalut - zauważa Marcin Doniecki.
Europa w pogoni za resztą świata
Również w UE pojawiają się coraz silniejsze ciągoty w kierunku cyfrowych aktywów. Posiadanie bitcoinów w swoich rezerwach rozważa Narodowy Bank Czeski. W wywiadzie dla "Financial Times" Aleš Michl, prezes banku centralnego Czech, powiedział, że pomysł jest wciąż analizowany i nie zapadły wiążące decyzje w tej sprawie. Jeśli jednak jego wniosek zostanie zatwierdzony, bank będzie mógł przechowywać w bitcoinach aż 5 proc. swoich rezerw wynoszących 140 mld euro (146 mld dol.).
- To zupełnie inna perspektywa, aczkolwiek również bezsensowna, ale nie aż tak, jak w przypadku USA. Różnica polega na tym, że korona czeska nie jest walutą rezerwową świata, a więc dla reszty świata nie ma to znaczenia, co Czesi trzymają w banku centralnym. Ewentualnie może to mieć trochę sensu z punktu widzenia dywersyfikacji aktywów rezerwowych - mówi nam Jacek Tomkiewicz.
Karolina Wysota, dziennikarka money.pl