Polska waluta zanotowała w czwartek udaną sesję, umacniała się do euro i dolara - podkreślił analityk DM mBanku Kamil Maliszewski. Dodał, że wynikało to głównie z korekty, która pojawiła się pod nieobecność inwestorów z USA, a nie poprawy nastrojów wokół rynków wschodzących.
Maliszewski zwrócił uwagę, że złoty w czwartek, już drugi dzień z rzędu umacniał się do węgierskiego forinta.
- Bardzo duże zawirowania dotknęły turecką lirę, po zaskakującej decyzji o podwyżkach stóp procentowych w Turcji, pozostało to jednak praktycznie bez wpływu na inne waluty regionu. Podobnie większego znaczenia dla inwestorów nie mogły mieć minutki z ostatniego posiedzenia RPP, które nie przyniosły żadnych nowych informacji, podtrzymując jedynie znane stanowisko Rady Polityki Pieniężnej, zakładające, że najbardziej prawdopodobnym scenariuszem jest dłuższe utrzymywanie się stóp procentowych na obecnym poziomie - ocenił ekspert.
Maliszewski dodał, że w stosunku do dolara, trwałe pokonanie bariery 4,20 zł staje się coraz bardziej prawdopodobne. - W stosunku do euro nasza waluta pozostaje natomiast w ramach zmienności z ostatnich sesji, czyli w granicach 4.40-4.45 i niewiele wskazuje, aby mogło nastąpić wyłamanie się z tych poziomów w najbliższych dniach. Sytuacja na GPW uległa w ostatnim czasie uspokojeniu, a nadchodzące sesje nie przyniosą zbyt wielu nowych informacji z polskiej gospodarki - wskazał.
Zdaniem eksperta zagrożenie dla rynków wschodzących może pojawić się na początku grudnia, kiedy ze względu na wybory w Austrii oraz referendum we Włoszech może pojawić się awersja do bardziej ryzykownych aktywów.
Z kolei według Konrada Ryczko z DM BOŚ wycena złotego w trakcie czwartkowej sesji poruszała się blisko punktu odniesienia ze środy. Dodał też, że dalsza część sesji sesji może mijać pod znakiem spadku aktywności z uwagi na dzień wolny od handlu w USA (dzień dziękczynienia).