Bank Centralny Bangladeszu (na zdjęciu jego szef, dr Atiur Rahman) opublikował stanowisko, że Bitcoin nie jest legalnym środkiem wymiany, a transakcje przeprowadzone w walutach kryptograficznych będą karane. Zgodnie z przepisami o praniu pieniędzy, za użycie Bitcoina może grozić nawet 12 lat pozbawienia wolności.
Stanowisko to - jak podkreślają zwolennicy kryptowalut - jest kuriozalne, ponieważ dzięki anonimowości bitcoinowego systemu, nie istnieje żaden sposób żeby sprawdzić czy ktoś używa kryptowaluty. Ekspert Maciej Ziółkowski komentuje _ - Zakaz będzie z pewnością niepraktyczny i trudny do wyegzekwowania. To nie dolar, euro czy Bitcoin dokonuje nielegalnej transakcji, tylko człowiek, który z nich korzysta. _
Ziółkowski zaznacza też, że decyzja ta jest strzałem w kolano, ponieważ międzynarodowy kapitał ominie Bangladesz, a inwestorzy wybiorą bardziej przychylnie nastawione Niemcy czy Wielką Brytanię. Natomiast Jon Matonis, dyrektor wykonawczy Bitcoin Foundation poinformował w oświadczeniu, że fundacja zawiesiła wszystkie operacje w Bangladeszu.
Przekazy międzynarodowe mają bardzo duże znaczenie dla gospodarki Bangladeszu. W czerwcu 2013 Bank Światowy poinformował, że ten kraj jest jednym z największych odbiorców przekazów, na łączną kwotę sięgającą 14,5 miliarda dolarów.
Czytaj więcej w Money.pl