Dobiegło końca posiedzenie RPP. Bankierzy nie zdecydowali się na zmianę parametrów polityki pieniężnej. To już czterdziesty czwarty miesiąc z rzędu, gdy główna stopa procentowa w Narodowym Banku Polskim jest na rekordowo niskim poziomie 1,5 proc.
Taki stan utrzymuje się od marca 2015 roku. Oprocentowanie depozytów w banku centralnym to zaledwie 0,5 proc., a kredytów (stopa lombardowa) - 2,5 proc.
Te wartości obowiązują banki komercyjne, które w NBP lokują wolne środki lub pożyczają pieniądze według potrzeb. Ma to jednak bezpośrednie przełożenie na ofertę dla klientów. Utrzymanie dotychczasowych poziomów stóp procentowych oznacza, że raty kredytów powinny pozostać niskie. Jednocześnie oszczędzający na lokatach też nie zarobią więcej.
Jak to wygląda w praktyce? Według NBP, na depozytach bieżących w bankach można zarobić średnio zaledwie 0,47 proc. Ogółem depozyty, w tym lokaty, są oprocentowane przeciętnie na 1,58 proc. Pożyczenie pieniędzy w kredycie konsumpcyjnym to roczny koszt rzędu 7,78 proc. Przy kredycie mieszkaniowym jest to 3,74 proc.
Wyraźnego wzrostu oprocentowania najprawdopodobniej nie należy się spodziewać aż do końca 2019 roku. Przemysław Kwiecień, ekonomista XTB wskazuje, że RPP będzie umacniać w tym przekonaniu zaskakująco niska inflacja i gorsze dane płynące z gospodarki. Podobnie komentują sytuację ekonomiści PKO BP.
"Sama kwestia podwyżek stóp to odległa sprawa, niemniej jak zwykle warto będzie posłuchać, co na środowej konferencji prasowej powiedzą prezes Adam Glapiński oraz dwaj inni członkowie rady. Można oczekiwać, że potwierdzony zostanie dotychczasowy łagodny pogląd banku centralnego na perspektywę podwyżek stóp" - czytamy w komentarzu.
Według ekonomistów PKO BP widoczne w ostatnich danych gospodarczych spowolnienie w strefie euro zaczyna już negatywnie oddziaływać na polskie odczyty, co zapewne zostało dostrzeżone przez RPP i wraz z oczekiwaną ograniczoną presją inflacyjną w kolejnych kwartałach powinno umacniać przekonanie o pozostawieniu stóp bez zmian nawet do końca 2019 roku.
Przypomnijmy, że według wstępnych wyliczeń GUS, w październiku inflacja była na poziomie 1,7 proc. O tyle średnio wzrosły ceny w skali roku. To oznacza wyhamowanie podwyżek w stosunku do września, gdy wskaźnik inflacji wskazywał na 1,9 proc. i do sierpnia, gdy sięgnął 2 proc.
Ustawowo NBP jest zobligowany do utrzymywania stabilnego poziomu cen w gospodarce. Za taki przyjmuje się stan, w którym inflacja jest w dłuższym czasie w okolicach 2,5 proc. (z maksymalnym odchyleniem +/-1 pkt proc.). W szerokim przedziale mieści się, ale jest bliżej niższej granicy. Pozostawienie niskiego poziomu stóp powinno wspierać w dłuższym horyzoncie podwyżki cen i tym samym wzrost inflacji. Póki zdecydowanie nie przekroczy 2,5 proc. RPP może pozostawać bierna.
Utrzymywaniu niskich stawek oprocentowania w NBP sprzyjać może też brak groźby przegrzania gospodarki, która według zgodnych opinii ekonomistów szczyt ma za sobą i czeka nas lekkie hamowanie. Na taki scenariusz wskazuje m.in. spadek wartości indeksu PMI dla polskiego przemysłu, który jest już na granicy oddzielającej rozwój od stagnacji w sektorze.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl