Na rynku walutowym robi się coraz bardziej nerwowo. Zbliżające się wybory i wizja przejęcia władzy przez Prawo i Sprawiedliwość dodatkowo wpływają na osłabienie złotego. To już przekłada się na wzrost rat kredytów walutowych o co najmniej kilkadziesiąt złotych, a na tym może się nie skończyć.
Fatalnie rozpoczął się czwartkowy poranek dla naszej waluty. Kurs euro dobija do 4,30 zł, dolar kosztuje 3,79 zł, a za franka trzeba dać już 3,95 zł.
To już drugi tydzień, gdy złoty systematycznie się osłabia. W tym czasie kursy najważniejszych walut wzrosły o około 10 groszy.
Zmiany kursów euro, dolara i franka w tym tygodniu src="http://www.money.pl/u/money_chart/graphchart_ns.php?ds=1445205600&de=1445464800&sdx=0&i=&ty=1&ug=1&s%5B0%5D=EURPLN&colors%5B0%5D=%230082ff&s%5B1%5D=USDPLN&colors%5B1%5D=%23e823ef&s%5B2%5D=CHFPLN&colors%5B2%5D=%23ef2361&fg=1&tiv=0&tid=0&tin=0&fr=1&w=605&h=284&cm=1&lp=1&rl=1"/>
Według Konrada Ryczki, analityka Domu Maklerskiego BOŚ, słabnięcie polskiej waluty to efekt głównie wzrostu ryzyka politycznego związanego ze zbliżającymi się wyborami parlamentarnymi. Ekspert ocenia, że zwycięstwo PiS przyniesie najprawdopodobniej luźniejszą politykę monetarną, co dodatkowo będzie niekorzystnie wpływać na kurs złotego.
- W czwartek główna partia opozycyjna wyraźnie powtórzyła jedno z założeń, które mówi o konieczności uruchomienia tanich pożyczek z Narodowego Banku Polskiego - zauważa Konrad Ryczko.
Ekspert DM BOŚ podkreśla jednocześnie, że czynnik polityczny nie jest jedyny. - Większość walut rynków wschodzących znajduje się pod presją. Rosyjski rubel miejscami tracił nawet 2 proc. wraz ze spadającymi notowaniami ropy naftowej. Wydaje się, iż zniżka cen surowców oraz utrzymanie obaw o gospodarkę Chin są tutaj podstawowym elementem - komentuje Ryczko.
Największe zmiany obserwujemy na euro. Notowania wspólnej waluty względem złotego znalazły się na najwyższym poziomie od stycznia.
Tegoroczne notowania euro src="http://www.money.pl/u/money_chart/graphchart_ns.php?ds=1420066800&de=1445464800&sdx=0&i=&ty=1&ug=1&s%5B0%5D=EURPLN&colors%5B0%5D=%230082ff&fg=1&fr=1&w=605&h=284&cm=0&lp=1"/>
Słabszy złoty to przede wszystkim wyższe raty kredytów walutowych. Skala problemu jest bardzo duża. Według danych Komisji Nadzoru Finansowego na koniec 2014 roku Polacy mieli 655 tys. kredytów mieszkaniowych denominowanych w walutach. Ich wartość w przeliczeniu na złote to grubo ponad 150 mld zł.
W ciągu pół roku raty kredytów w euro wzrosły o prawie 8 proc. Przy miesięcznej racie na poziomie 1500 zł oznacza to dodatkowe 120 zł. O około połowę mniej muszą dopłacić "frankowicze".
Dalsze osłabianie złotego pod wpływem "luźnej" polityki, którą może zdaniem ekspertów forsować PiS, będzie coraz mocniej uderzać w kredytobiorców. Nie można wykluczać franka po 4,05 zł - tyle wynosił kurs szwajcarskiej waluty na początku lipca. Dla euro tymczasowo górną granicą jest 4,37 zł - szczyt z końcówki ubiegłego roku. To oznaczałoby kolejne kilkadziesiąt złotych więcej do raty.