Zdaniem Bogusława Grabowskiego, członka Rady Polityki Pieniężnej, jeżeli nie dojdzie do zrównoważenia budżetu, to nie uda się zlikwidować nadpłynności w sektorze bankowym w najbliższych latach.
'Wszystko zależy od polityki fiskalnej. Jednak patrząc na to, co się dzieje obecnie, i zapowiedzi tego, co może się dziać z polityką fiskalną w najbliższych latach, nie widzę możliwości zlikwidowania problemu nadpłynności' - powiedział Grabowski.
W końcu ubiegłego roku nadpłynność, według wartości nominalnej bonów pieniężnych NBP wynosiła 20,5 mld zł. Obecnie oscyluje wokół 21 mld zł, mimo sprzedania przez NBP w ramach operacji ściągania nadpłynności obligacji skonwertowanego długu Skarbu Państwa za około 6,6 mld zł. NBP dostał za te obligacje około 5,5 mld zł.
Według Grabowskiego nadpłynność zwiększa się z jednej strony przez to, że NBP musi zwiększać podaż bonów pieniężnych, żeby nie dopuścić do zwiększenia presji inflacyjnej, kiedy rząd wymienia w banku centralnym wpływy walutowe na złote.
Z drugiej strony natomiast na wzrost nadpłynność wpływa także spadek popytu na gotówkę, który wynika z rozwoju rynków finansowych i coraz większej popularności obrotów bezgotówkowych.
'Nadpłynność cały czas jest tworzona, przez emisję podaży pieniądza rezerwowego, co oznacza konieczność sterylizowania sprzedaży dewiz przez Ministerstwo Finansów bankowi centralnemu. Po części także przez spadek popytu na pieniądz gotówkowy, czyli dotychczasowa podaż przy mniejszym popycie musi być znowu sterylizowana, żeby nie doprowadziła do przyspieszenia inflacji' - powiedział Grabowski.
Dodał, że budżet państwa zamienia przychody walutowe z prywatyzacji, albo z emisji euroobligacji, czy np. sprzedaży collaterali na złote w NBP. Złote wypływają na rynek i NBP natychmiast musi zwiększyć emisję bonów pieniężnych, żeby nie dopuścić do zwiększenia presji inflacyjnej.
W tym roku NBP wymienił na złote 438,9 mln USD wpływów ze sprzedaży collaterali i cześć wpływów z euroobligacji, czyli 489,7 mln euro.
Jeżeli budżet będzie zrównoważony i nie będzie deficytu budżetowego, to przychody w obcych walutach będą wydawane tylko na spłatę zadłużenia zagranicznego.
'Te tendencje mogą być kontynuowane w następnych latach. Będą przychody z prywatyzacji i dojdzie jeszcze pomoc z Unii Europejskiej. Jest więc zagrożenie, że nadpłynność będzie cały czas generowana. Wszystko zależy od polityki fiskalnej' - powiedział Grabowski.
Początkowo pula obligacji skonwertowanego długu Skarbu Państwa wynosiła nominalnie 16,4 mld zł. Do tej pory NBP sprzedał obligacje o wartości około 6,6 mld zł.
Według Grabowskiego, po wyczerpaniu całej puli, NBP nie będzie już dysponował żadnym instrumentem, za pomocą którego mógłby kontynuować ściąganie nadpłynności.
'Można sobie wyobrazić emisję obligacji przez NBP. Ale w ten sposób NBP zacząłby wpływać na krzywą dochodowości o długich terminach zapadalności, a to byłoby szkodliwe dla gospodarki. Bank centralny oddziałuje na popyt wewnętrzny poprzez oddziaływanie na krótkookresowe stopy procentowe, a nie długookresowe' - powiedział.