.
"Gdy w 2008 roku przystąpimy do euro, jak to, jak się wydaje, widzą NBP i MF, to przystąpienie może nastąpić na poziomie około 4 zł za euro i ten okres będzie się wiązał z utrzymywaniem się inflacji na niskim poziomie" - powiedziała Huebner podczas dyskusji w Polskim Towarzystwie Ekonomicznym.
"Wydaje się, że największy problem Polska będzie miała ze spełnieniem kryterium deficytu budżetowego i dlatego spełnienie wszystkich kryteriów konwergencji nie będzie łatwe" - dodała.
Według ministra finansów Grzegorza Kołodki, Polska może wypełnić kryteria konwergencji w 2005 roku i wprowadzić euro od 2007 roku. Te kryteria to m.in. zbliżony do poziomu strefy euro poziom inflacji, stóp procentowych, oprocentowania długoterminowych obligacji. Także według kryteriów z Maastrichtu dług publiczny nie może przekraczać 60 proc. PKB, a deficyt budżetowy 3 proc. PKB.
Również prezes NBP Leszek Balcerowicz uważa, że Polska powinna jak najszybciej wejść do strefy euro, a optymalnym terminem wejścia najprawdopodobniej może okazać się rok 2007.
Wejście do strefy euro musi być poprzedzone uczestnictwem w ERM2 przez co najmniej dwa lata. Jeszcze wcześniej, przed uczestnictwem w ERM2, musi zostać ustalony kurs centralny złotego wobec euro. W ERM2 wahania złotego wobec kursu centralnego nie mogą przekroczyć plus/minus 15 proc.
PO WEJŚCIU DO UE WZROŚNIE DEFICYT OBROTÓW BIEŻĄCYCH
Huebner przedstawiła dwa scenariusze rozwoju gospodarczego, jakie rozpatruje rząd: jeden związany z następstwami wejścia do Unii Europejskiej i strefy euro oraz drugi, zakładający pozostanie Polski poza UE.
Scenariusz członkostwa w Unii przewiduje, że po wstąpieniu do Unii Europejskiej wzrośnie konkurencyjność polskiej gospodarki, ale wzrośnie także deficyt obrotów bieżących.
"Szybszy będzie wzrost importu, co będzie m.in. wynikiem realnej aprecjacji złotego. W latach 2005-2007 nastąpi przyspieszenie wzrostu gospodarczego, które będzie związane ze wzrostem konsumpcji i inwestycji" - powiedziała minister ds. europejskich.
"To może umożliwić boom gospodarczy, ale to będzie też okres wzrostu deficytu obrotów bieżących i pogorszenia salda bilansu handlowego" - dodała Huebner.
Deficyt obrotów bieżących po styczniu 2003 roku spadł do 3,5 proc. PKB z 3,6 proc. PKB po grudniu 2002 roku.
Huebner uważa, że lata 2008-2010 pokażą "wyczerpywanie się wzrostu opartego na popycie".
"To będą trudne lata, lata spadku spożycia, PKB i inwestycji, a także osłabienia dynamiki eksportu" - powiedziała minister.
"To mogą być lata wyczerpywania się poparcia dla UE" - dodała.
Jej zdaniem polska gospodarka dopiero po roku 2011 może wejść na ścieżkę szybkiego wzrostu.
"Tej dynamice wzrostu powinna towarzyszyć stabilizacja gospodarki, co może się wiązać m.in. z wejściem do ERM2. Jednak wypełnienie kryteriów konwergencji nie będzie łatwe" - powiedziała minister ds. europejskich.
POZOSTANIE POZA UE MOŻE OSŁABIĆ ZŁOTEGO NAWET O 15 PROC.
Według Danuty Huebner, zamówione przez rząd symulacje pokazują, że jeśli Polska pozostanie poza Unią Europejską, to wydłuży to okres doganiania państw UE i spowoduje znaczne osłabienie złotego.
"To oznaczałoby wygaśnięcie unijnych transferów, niższe zaufanie inwestorów, wolniejszy proces modernizacji polskiej gospodarki i byłby to okres osłabienia polskiej waluty. Złoty może osłabić się nawet o 15 proc." - powiedziała minister ds. europejskich.
"Rok 2004 mógłby być rokiem utrzymującej się dewaluacji wobec euro, co z kolei trzymałoby inflację na znacznie wyższych poziomach niż to jest w scenariuszu członkostwa" - dodała Huebner.
Minister przyznała, że obawia się, czy większość Polaków opowie się w referendum za przystąpieniem do Unii Europejskiej.
"Boję się referendum, gdyż nie mamy tradycji referendum w Polsce. Tak jak w 2002 roku bałam się jedynie referendum w Irlandii, tak w tym roku jedyną rzeczą, której się boję, jest referendum (w Polsce). Przeraża mnie bowiem scenariusz destabilizacji, z którego będziemy się latami wygrzebywać" - powiedziała Huebner.
Referendum w sprawie przystąpienia Polski do Unii Europejskiej odbędzie się prawdopodobnie na początku czerwca.