Jeden banknot o nominale, który w przeliczeniu na polską walutę wyniesie 20 tysięcy złotych? To nie fikcja. Taki plan mają Szwajcarzy, by udowodnić, że frank wciąż jest "bezpieczną przystanią".
Szwajcaria już teraz jest krajem, który ma w obiegu banknoty o najwyższych pod względem wartości wobec innych walut nominałach w Europie. To tysiąc franków, a więc około cztery tysiące złotych. Jak czytamy na stronie banku centralnego Szwajcarii, w obiegu jest obecnie 41,8 miliona sztuk banknotów o nominale jednego tysiąca franków. To 10 procent ogólnej liczby wszystkich szwajcarskich banknotów, ale jednocześnie pod względem wartości na najmocniejszy nominał przypada aż 62 procent całkowitej wartości.
Tymczasem dwóch posłów szwajcarskiej prawicy, Philip Brunner i Manuel Brandberg, zaproponowało, by w Szwajcarii pojawił się jeszcze jeden nominał banknotów: pięć tysięcy franków. Jeżeli taki banknot rzeczywiście by powstał, oznaczałoby to, że rękach polskiego kredytobiorcy kredytu frankowego ten jeden kawałek papieru miałby wartość około 20 tysięcy złotych.
Taka propozycja może wydawać się nieco dziwna. Jednak, jak donosi portal thelocal.ch, posłowie wskazują, że ich pomysł to droga do tego, by udowodnić, że frank wciąż jest "bezpieczną przystanią" na rynku walutowym. Zaznaczają jednocześnie, że gotówka daje obywatelom wolność.
W tym kontekście warto zwrócić uwagę na to, że polityka banków centralnych idzie raczej w odwrotną stronę. Krytycy obiegu gotówkowego wskazują często, że wysokie nominały banknotów służą do finansowania nielegalnej działalności, prania "brudnych pieniędzy", finansowania terroryzmu. Stąd wzięła się m.in. dyskusja o konieczności wycofania z obiegu banknotów o nominale 500 euro. Pomysł wprowadzenia nominału pięciu tysięcy franków ma więc raczej przed sobą bardzo długą drogę do realizacji.