Euro miało ułatwić Europejczykom poruszanie się po krajach unii walutowej, zdynamizować gospodarkę, obniżyć bezrobocie, zaostrzyć konkurencję w handlu dla dobra klientów. Tymczasem mieszkańcy eurolandu, mimo że wielu transakcji bezgotówkowych mogą już dokonywać w euro, do ostatniej chwili korzystają z narodowych walut.
Banki eurolandu donoszą, że konta denominowane we wspólnej walucie stanowią tylko 4,8 proc. wszystkich rachunków.
Najbardziej liczono na firmy, które od 1 stycznia 1999 r. mogą one prowadzić swoje rachunki we wspólnej walucie, zwiększając uproszczenia operacji dokonywane w różnych krajach UE. Jednak, jak wynika z sondażów w większości krajów unii walutowej przeciętnie mniej niż 1 proc. przedsiębiorców zdecydowało się prowadzić księgi w euro, a nie w narodowej walucie.
Wkrótce popularność euro może jednak wzrosnąć. Z sondażu Komisji Europejskiej wynika, że wspólna waluta już zyskała dość powszechną akceptację w krajach południa, gdzie wraz z nią pojawiła się niska inflacja i stopy procentowe. Euro aprobuje 79 proc. Włochów, 70 proc. Greków i 68 proc. Hiszpanów. Wspólna waluta zdobywa także coraz więcej zwolenników w krajach Beneluksu.
Specjaliści KE są jednak przekonani, że gdy za nieco ponad pół roku monety i banknoty euro pojawią się w portfelach, popularność euro zwiększy się u Niemców – największego eksportera w regionie, a to powinno umocnić wartość euro na rynkach międzynarodowych.