Tematem weekendu stało się referendum niepodległościowe Katalonii i towarzyszące temu zamieszki. Głosowanie, w którym wzięło udział prawie 2,3 mln ludzi, hiszpański rząd uznaje za niezgodne z prawem i niekonstytucyjne. Tym bardziej, że aż 90 proc. z nich jest za niepodległością, a jedynie 8 proc. przeciw - przynajmniej wg wyników referendum, ale trzeba pamiętać, że wiele osób nie głosowało. Na ulice wysłano policję, która starła się z protestującymi.
Nerwowość udziela się też rynkom finansowym. Od rana widać, że na całym zamieszaniu traci wspólna waluta. Euro tanieje względem dolara i naszego złotego, który z kolei także musi uznać wyższość amerykańskiej waluty. Po godzinie 10:00 euro kosztowało 4,31 zł, a dolar 3,67 zł.
- Inwestorzy dość negatywnie odnoszą się do weekendowych wydarzeń w Katalonii. Próba uzyskania niepodległości przez Katalonię traktowana jest jako potencjalny punkt do zainicjowania podobnych działań w innych częściach Europy - komentuje sytuację Konrad Ryczko, analityk Domu Maklerskiego BOŚ.
Ekspert walutowy wskazuje, że pierwszą konsekwencję tego jest strata euro, a para walutowa euro-dolar testuje okolice 1,1770, podbijając przy tym presję na przeceną także walut rynków wschodzących. Do nich zalicza się m.in. nasz złoty.
Rynek walutowy jest najbardziej wrażliwy na tego typu wydarzenia, ale także na hiszpańskiej giełdzie widać negatywne skutki konfliktu. Indeks Ibex35, grupujący akcje najważniejszych spółek, traci blisko 1 proc.
Na innych parkietach giełdowych Europy trwa wyczekiwanie na rozwój sytuacji, ale w tym wszystkim inwestorzy wykazują daleko idący spokój. Na najważniejszych rynkach nie widać większej przeceny akcji, a na warszawskiej GPW mamy nawet wyraźne wzrosty, rzędu 0,7 proc.
Inwestorzy muszą bacznie obserwować wydarzenia w Katalonii, bo z pewnością sprawa szybko nie ucichnie. Organizacje proniepodległościowe i związki zawodowe w Katalonii wezwały do przeprowadzenia strajku generalnego. Ma do niego dojść we wtorek 3 października.
Katalonia gospodarczo jest ważnym ogniwem. Wystarczy spojrzeć na statystyki. Zamożny, liczący 7,5 mln mieszkańców region, reprezentuje 16 proc. populacji Hiszpanii i około 20 proc. jej PKB. To strategiczna część kraju, który jest numerem cztery pod względem wielkości gospodarki w strefie euro.