Po bardzo słabej końcówce ubiegłego tygodnia dla złotego, można było mieć bardzo poważne obawy o dalszy przebieg sytuacji. Jeszcze wczoraj pisaliśmy o tym, że złoty jest w potrzasku, a splot kilku wydarzeń może go powalić na deski. Kolejny dzień potwierdza obawy.
Wtorkowa sesja przynosi kolejny skokowy wzrost kursów euro i dolara. Amerykańska waluta pierwszy raz od maja 2020 roku przekroczyła poziom 4,11 zł. A euro w pewnym momencie sięgało już niemal 4,67 zł.
Tym samym w kilka godzin kursy skoczyły o 2-3 grosze, a na przestrzeni 24 godzin o 5-7 groszy. W tydzień zwyżki na dolarze są rzędu kilkunastu groszy.
- Obserwujemy niemal lawinowe osłabienie naszej waluty - zauważa Przemysław Kwiecień. Główny ekonomista XTB wskazuje jednak, że tak naprawdę od wczoraj niewiele się zmieniło na rynku. Jest to więc dość zagadkowa - jak wskazuje - "katastrofa na złotym".
Szukanie przyczyn słabości złotego
Z ust prezesa NBP usłyszeliśmy, że grudniowa podwyżka stóp procentowych jest prawdopodobna, ale to wpisuje się w rynkowe oczekiwania. Ekspert sugeruje więc inne wyjaśnienie - przełamana została bariera na parze walutowej EURUSD.
- Zazwyczaj, gdy mamy osłabienie euro wobec dolara, złoty traci wobec amerykańskiej waluty jeszcze bardziej i tak właśnie działo się w ostatnich dniach. Dlaczego dolar zyskuje? Rynek stopy procentowej w USA spekuluje odnośnie tego, że amerykański bank centralny będzie musiał jednak szybciej podnieść stopy procentowe, a ponieważ temat taki w strefie euro niemal kompletnie nie istnieje, dolar zyskuje wobec euro - tłumaczy Kwiecień.
Dodaje jednak, że "nie wszystko tu ma sens". W Polsce rynek oczekuje szybkich podwyżek stóp procentowych w okolice 3 proc., a to powinno złotemu pomagać. A nie pomaga.
- Faktem jest, że zazwyczaj na walucie czynniki globalne dominują nad lokalnymi, ale i tu nie wszystko zdaje się zgadzać. Spekulacja odnośnie szybszych podwyżek w USA powinna powodować gorszy sentyment na rynkach, a tak nie jest. Pomimo ponad 6-procentowej inflacji w USA indeksy giełdowe są na rekordowych poziomach, co swoją drogą powinno też wspierać złotego, a tak się nie dzieje - wskazuje ekonomista.
Co ze złotym? Dwa wątki
Dodaje, że jest jeszcze wątek polityczny i geopolityczny. Wskazuje na komunikację NBP i napięcie na granicy z Białorusią.
- W pierwszej kwestii moim zdaniem dla rynku ważniejsze są jednak czyny, a tu mamy rozpoczęty proces szybkich podwyżek. Kwestie geopolityczne z kolei zazwyczaj mają bardzo krótkotrwały wpływ i nie wydaje mi się, aby były teraz kluczowe - ocenia.
Kwiecień przyznaje, że taka skala osłabienia złotego może wydać się zagadkowa i to powoduje próby szukania różnych wyjaśnień. To co niepokoi, to że ewentualny "zwrot" w polityce Fed (i jego konsekwencje) tak naprawdę jeszcze się nie wydarzył, a jego pojawienie się może być dla złotego sporym zagrożeniem.