Rada Polityki Pieniężnej (RPP) przy NBP niespodziewanie zdecydowała w środę o podniesieniu stóp procentowych. Główna stawka wzrosła z 0,1 do 0,5 proc. Niemal z automatu w górę pójdzie oprocentowanie kredytów. A co z oszczędnościami? No i tu jest problem.
Eksperci pytani przez money.pl zgodnie twierdzą, że minęły już czasy, gdy banki podnosiły i obniżały oprocentowanie rachunków i lokat wraz ze zmianami stóp procentowych w NBP. Wskazują, że w tej chwili instytucje finansowe mają wręcz za dużo pieniędzy, z którymi nie mają co zrobić. Tym samym nie ma co liczyć na większe zyski z oszczędności trzymanych na kontach.
- Szczególnie w największych bankach oprocentowanie lokat nawet nie drgnie, a jeśli już, to minimalnie - rozwiewa wątpliwości Jarosław Sadowski, główny analityk Expander Advisors.
- Bankom się to nie opłaca. Nie ma to dla nich sensu - podkreśla Sadowski. Wskazuje, że w tej chwili Polacy na nieoprocentowanych kontach trzymają bardzo dużo pieniędzy i już się do tego przyzwyczaili. Finansowe instytucje będą chciały to wykorzystać.
Zauważa, że jedynie mniejsze banki mogą się zdecydować na podniesienie stawek, by w ten sposób przyciągnąć nowych klientów, ale dalej sensownych odsetek z tego nie będzie. No bo co to za różnica w odsetkach przy oprocentowaniu 0,1 lub 0,3 proc.
- Sektor bankowy jest nadpłynny. Jest w nim za dużo pieniędzy - tłumaczy dr Tomasz Bursa, wiceprezes Opti TFI. Zauważa, że wskaźnik pokazujący wartość kredytów w porównaniu do depozytów znajduje się poniżej 80 proc.
- Akcja kredytowa raczej nie będzie rosła szybciej niż 4-5 proc. rocznie. A przy takim założeniu banki mogłyby nie pozyskiwać nowych depozytów nawet przez trzy lata. Starczyłoby im pieniędzy. Banki nie mają więc ekonomicznej motywacji do podnoszenia oprocentowania depozytów - podkreśla Tomasz Bursa.
Lokaty na zero. Banki będą się tłumaczyć
Matematyka to jedno. A co z wizerunkiem? Społeczny odbiór braku podwyżek oprocentowania dla oszczędności przy wzroście rat kredytów będzie powodem do wytykania bankierom chciwości.
Eksperci uważają, że banki raczej będą chciały przemilczeć powody, dla których nie będą podnosić oprocentowania depozytów. Nie przyznają się, że mają za dużo pieniędzy lub po prostu chcą więcej zarobić.
- Jeśli zostaną wywołane do tablicy, to pewnie będą narzekać na wysokie koszty regulacyjne. I to akurat jest prawda. Mogą też sugerować, że z dodatkowych zysków z kredytów chcą budować bufory kapitałowe i wynikowe na przyszłość, żeby sektor bankowy był jeszcze bezpieczniejszy - przewiduje wiceprezes Opti TFI.
Niektóre instytucje finansowe mogą też udawać ofiary. Z jednej strony, mają za sobą koronakryzys, przez co w 2020 roku niektóre banki nawet wykazywały straty. Z drugiej, ciągle część banków ma nierozwiązany problem kredytów frankowych i związanych z tym przyszłych potężnych kosztów.
Kiedy lokaty będą atrakcyjniejsze?
Wszystko wskazuje więc na to, że na lokacie nie zarobimy więcej. Nasuwa się więc pytanie: kiedy wrócą lepsze czasy dla oszczędzających? To kwestia raczej 1-2 lat.
- Stopy procentowe musiałyby być dużo, dużo wyższe niż teraz. Wtedy przy znacznie większych zyskach z kredytów banki byłyby bardziej skłonne, żeby dać więcej zarobić klientom - wskazuje Jarosław Sadowski.
- Prognozujemy, że do końca 2022 roku stopy procentowe wrócą na poziomu sprzed pandemii (1,5 proc.) - prognozuje Jakub Rybacki, ekonomista Polskiego Instytutu Ekonomicznego (PIE).
Sugeruje, że kolejne podwyżki będą stopniowe i każda nie powinna przekraczać jednorazowo 0,25 pkt. proc. Takie rozwiązanie powinno być kompromisem między oczekiwaniami dwóch frakcji w RPP.
Również rynki finansowe oczekują kontynuacji podwyżek stóp procentowych. Już przed środowym posiedzeniem RPP kontrakty terminowe sugerowały, że za 2 lata WIBOR (stawka, od której zależą bezpośrednio raty kredytów) będzie na poziomie około 1,75-2 proc. Po podwyżce jeszcze bardziej się to przesunęło w górę.
Miliardy do kasy banków
- Wraz z kolejnymi podwyżkami stóp procentowych oprocentowanie depozytów będzie rosło, ale znacznie wolniej. Równocześnie coraz większe zyski będą liczyć banki - zauważa Tomasz Bursa.
Według szacunków wiceprezesa Opti TFI, w perspektywie nadchodzących 12-18 miesięcy można oczekiwać wzrostu wyniku sektora bankowego o około 2,5 mld zł, co stanowi około 18-20 proc. wyniku 2021 roku.
To przy założeniu, że banki zwiększą oprocentowanie depozytów w 1/4 wysokości podwyżek stóp procentowych przez RPP.
W przypadku utrzymania tempa wzrostu stóp procentowych na ścieżce, której oczekuje rynek pieniężny, czyli do poziomu około 1,75-2 proc., a także zakładając, że banki oddadzą klientom połowę z podwyżek stóp procentowych, co wydaje się dla klientów optymistycznym założeniem, można oczekiwać poprawy wyników o łącznie 8-9 mld.
Jak zauważa Bursa, to już 60-70 proc. wyników sektora z 2021 roku. Podkreśla jednak, że ten efekt byłby rozłożony na lata 2022-2023.