Siódmy miesiąc z rzędu stopy procentowe w NBP wzrosły. Co więcej, skala podwyżki w kwietniu była najwyższa od 2000 roku. Efektem tych działań jest ciągły wzrost rat kredytów, które jeszcze przed decyzją ogłoszoną przez RPP były o około 60 proc. wyższe niż w październiku 2021 roku. Wtedy skończyła się era praktycznie zerowego oprocentowania w Polsce.
Jeszcze niedawno miesięczne raty rzędu 3 tys. zł dotyczyły kredytów zaciągniętych na 800 tys. zł i więcej. Teraz podobne obciążenia dotyczą zobowiązań na około 450 tys. zł, a będzie jeszcze gorzej.
Ekonomiści Banku Gospodarstwa Krajowego (BGK) uważają, że podwyżki stóp procentowych powinny zatrzymać się na poziomie 5,5 proc. Sugerują, że większa skala działań NBP wymagałaby uruchomienia działań osłonowych dla kredytobiorców, np. w postaci moratoriów na spłaty rat kredytów hipotecznych podobnych do tych, których użyto w 2020 roku.
Rząd nie czeka do tego momentu i wszystko wskazuje na to, że na ukończeniu są prace nad programem wsparcia kredytobiorców. RMF FM ustalił, że rozważane są trzy narzędzia. Jednym z nich ma być "czasowe ograniczenie marż dla banków".
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Przypomnijmy, że na oprocentowanie kredytu składają się dwa elementy: ustalana rynkowo stawka WIBOR (jest zmienna), zależna pośrednio od wysokości stóp procentowych w NBP i marża banku (na stałe zapisana w umowie kredytowej).
Aktualnie standardowe oprocentowanie kredytu wynosi około 7,56 proc. Stawka WIBOR jest na poziomie 5,26 proc., a średnią marżę banku można szacować na około 2,3 proc.
Choć nie znane są jeszcze szczegóły, pomysł ingerencji w marże banków spotkał się już z dość dużą krytyką. Eksperci pytani przez money.pl mówią o problemach z tym związanych i niewielkich korzyściach dla spłacających kredyty.
Banki przeciw ograniczeniu marż kredytowych
- To chybiony pomysł. Zdecydowanie opowiadamy się przeciw takim rozwiązaniom. Wszystkie koncepcje dotyczące ograniczenia wielkości oprocentowania, w tym w formie obniżenia marży, są szkodliwe - komentuje Mariusz Zygierewicz, dyrektor zespołu ekonomiczno-regulacyjnego Związku Banków Polskich (ZBP).
W rozmowie z money.pl podkreśla, że efekty takiego działania byłyby przeciwne do zamierzeń Rady Polityki Pieniężnej, która poprzez podwyżki stóp procentowych ma na celu ograniczenie szalejącej inflacji.
Mam nadzieję, że ten pomysł upadnie. To pomysł z epoki słusznie minionej. Do tej pory nie był oficjalnie konsultowany z ZBP - przyznaje nasz rozmówca.
Tłumaczy, że marża kredytowa nie jest "widzi mi się" banków. Jest ona wyliczana na podstawie ryzyka, jakie ponosi bank, udzielając kredyt konkretnemu klientowi. Im większe zagrożenie, że klient może nie spłacić kredytu, tym większa marża.
- Efektem działań ograniczających wysokość marży będą straty banków lub zmniejszenie dostępności kredytu dla osób mniej wiarygodnych. Banki mogą nie być w stanie udzielać kredytów. Mogą lokować większą część środków w obligacje, zamiast finansować gospodarkę - ostrzega Mariusz Zygierewicz.
Nie tylko przestrzega, że ograniczanie wysokości marż byłoby szkodliwe. Wskazuje, że w normalnej sytuacji nie powinno nikogo dziwić, gdyby marże wzrosły. Uzasadnia to wybuchem wojny w Ukrainie, która skutkuje wzrostem ryzyka w całej polskiej gospodarce.
Banki to nie stacje paliw
Nie dziwi, że przedstawiciele banków bronią się przed interwencjami państwa w zakresie polityki kredytowej, gdyż odbije się to też negatywnie na ich finansach. Jednak głosy sprzeciwu wobec pomysłów wpływania na marże banków płyną też ze strony niezależnych ekonomistów.
- Banki nie mogą zejść ze swoich marż. To nie to samo co np. marża rafineryjna w przypadku producentów paliw - wskazuje w rozmowie z money.pl dr Bogusław Bławat, ekspert Akademii Leona Koźmińskiego (ALK).
Wykładowca z katedry bankowości, ubezpieczeń i ryzyka podkreśla, że marża kredytowa ma zapewniać bankom bezpieczeństwo. Przekonuje, że rząd nie jest uprawniony do tego, by zmuszać banki do schodzenia z marż. Tym bardziej że - jak twierdzi - i tak nie są one duże.
Faktycznie, obecnie średnia marża banku stanowi około jedną trzecią całego oprocentowania kredytu. Wraz z kolejnymi wzrostami stawek WIBOR udział ten będzie malał.
Pomysł rządu o ograniczeniu marż jest zły. Mógłby skutkować spadkiem wycen banków na giełdzie, mniejszą chęcią pożyczania pieniędzy. Nie można też wykluczyć, że banki mogłyby sądzić się z państwem - ocenia Bławat.
Klienci banków liczą na większą pomoc
Ekonomista zauważa, że kredytobiorcy mogliby poczuć ulgę z obniżonej raty, gdyby np. marże banków zostały obcięte do zera. Wtedy jednak działałyby w tym zakresie jak instytucje non-profit. Mniejsze cięcia przez spłacających kredyty mogłoby być praktycznie nieodczuwalne.
Podobnie wypowiada się na temat pomysłu rządu Arkadiusz Szcześniak, prezes stowarzyszenia Stop Bankowemu Bezprawiu (SBB). Przyznaje, że ma dużo wątpliwości co do skuteczności ewentualnych przepisów ograniczających marże banków.
- Obawiam się kolejnych skomplikowanych przepisów, które w praktyce nic nie zmienią w sytuacji kredytobiorców. Prawdziwą ulgą byłoby np. zamrożenie rat kredytów na poziomie z końcówki ubiegłego roku. Ograniczenie marż odbieram jako zabieg wizerunkowy rządu - komentuje w rozmowie z money.pl Arkadiusz Szcześniak.
Dr Bogusław Bławat przyznaje, że może to być kolejne działanie pod zbliżające się wybory. Krytykuje taką postawę władz wobec problemu milionów Polaków.
- Rząd nadmiernie angażuje się w akcje, które mają zadowolić część społeczeństwa. Polska gospodarka jest już mocno obciążona. Budowanie wizji interwencyjnego państwa w każdej sytuacji kojarzy się z powrotem do czasów Gierka. Nie wracajmy do tego - przestrzega ekonomista ALK.