Dolar jest obecnie najdroższy od maja 2020 roku, a frank - od stycznia 2015 roku. W czwartek około godz. 11 za jedno euro trzeba było zapłacić 4,63 zł. Dolar kosztuje 4,04 zł, funt brytyjski - 5,41 zł, a frank szwajcarski - 4,39 zł.
Zdaniem Moniki Kurtek, ekonomistki Banku Pocztowego, na inwestorów "oddziałują informacje o sytuacji na granicy polsko-białoruskiej, które idą w świat". Kolejną sprawą jest nadchodzący długi weekend, co wiąże się niższą aktywnością na rynku. Dodatkowo w najbliższy w poniedziałek poznamy nowe dane o inflacji.
Zdaniem ekspertki w oczekiwaniu na dane GUS o inflacji złoty utrzyma się na słabszych poziomach. Z kolei o poniedziałkowym odczycie i ewentualnych wypowiedziach członków RPP może się umocnić.
Rynek czeka na dane o inflacji
Obecnie rynek spodziewa się kolejnej podwyżki stóp procentowych NBP w grudniu, co wraz z danymi o inflacji, które GUS poda w poniedziałek o godz. 10, może być czynnikiem umacniającym złotego po weekendzie.
Przypomnijmy, że z dotychczasowych wypowiedzi prezesa NBP wynika, że jeśli odczyt wskaźnika inflacji będzie ponownie wyższy od oczekiwań, konieczna będzie kolejna podwyżka stóp. Aktualne prognozy wskazują, że roczny wskaźnik inflacji w listopadzie wyniesie co najmniej 7 proc.
Czytaj także: NBP zarzuca TVN24 manipulację. Stacja: podaliśmy wiernie cytat Glapińskiego o inflacji