Od początku roku kurs dolara waha się w dość wąskim przedziale 3,75-3,85 zł, skacząc w tę i z powotem. Do jednoznacznego umocnienia lub osłabienia amerykańskiej waluty brakowało jednego, konkretnego bodźca. Takim może się okazać środowe posiedzenie banku centralnego USA (odpowiednik naszego NBP)
. A wszystko za sprawą oczekiwanego zwrotu w polityce pieniężnej, który jeszcze do niedawna był nie do pomyślenia.
Czytaj więcej: Dolar wraca na szczyt. Kurs najwyższy od prawie dwóch lat
Warto przypomnieć, że amerykańscy bankierzy od początku 2016 roku systematycznie podnosili stawki oprocentowania. W sumie z 0,25 proc. do 2,5 proc. (w tym samym czasie stopy procentowe w Polsce ani razu się nie zmieniły). Zamiast stabilizacji, może teraz dojść do zwrotu o 180 stopni i obniżania stawek. Argumentem ma być niedopuszczenie do recesji.
- Perspektywa przyszłych obniżek stóp procentowych w USA, przynajmniej do chwili aż rynek nie potraktuje tych działań jako desperackiej próby obrony przed nieuchronną recesją, będzie osłabiać dolara, jednocześnie poprawiając nastroje na rynkach finansowych - uważa Marcin Kiepas, analityk Tickmill.
Ekspert wskazuje, że w podstawowym scenariuszu są to warunki sprzyjające umocnieniu złotego w kolejnych tygodniach.
Nieco inaczej na sytuację patrzy Konrad Białas. Analityk Domu Maklerskiego TMS sugeruje, że w obliczu różnych ryzyk związanych ze Stanami Zjednoczonymi (np. ze względu na wojnę handlową) możemy być u kresu umocnienia złotego.
Różne interpretacje
Skąd różne oceny tej samej sytuacji? Duże oczekiwania inwestorów sprawiają, że ostateczne decyzje mogą być różnie interpretowane.
- Od początku czerwca tematem numer jeden na rynkach finansowych jest możliwa obniżka stóp procentowych przez Fed. W środę dowiemy się, czy taki życzeniowy scenariusz jest realny. Rynek przewiduje cztery obniżki stóp procentowych do końca 2020 roku, a jeszcze w maju prezes Powell o żadnych obniżkach nie chciał słyszeć - podkreśla Przemysław Kwiecień, ekonomista XTB.
- Dane z USA są ostatnio słabsze, ale nie można mówić o spadaniu w przepaść. Przy amerykańskiej giełdzie, która od dłuższego czasu rośnie i jest blisko najwyższych notowań w historii, potrzeba ratowania rynków wydaje się również wątpliwa Posiedzenie Fed może zatem okazać się rozczarowaniem - ostrzega.
Czytaj więcej: BOŚ Bank: Posiedzenie FOMC w centrum uwagi w tym tygodniu
Sytuacja amerykańskiego banku centralnego jest dość specyficzna. W USA dobra koniunktura utrzymywała się do niedawna i dopiero ostatnie miesiące przyniosły osłabienie. Nie jest to jednak załamanie gospodarcze. Amerykański bank centralny jest jednak pod presją ze względu na jego znaczenie dla rynków akcji na całym świecie oraz wobec rozpoczynającej się kampanii wyborczej.
Obniżka, ale dopiero za miesiąc
Mimo wielu rozbieżności eksperci są zgodni, że w środę szanse na cięcie stóp procentowych są niewielkie. Ale już za miesiąc, według różnych szacunków, daje się 80-90 proc. szans na taki ruch.
Póki co wszystko wskazuje na to, że Fed ugnie się pod presją i zakomunikuje wieczorem gotowość do obniżek oprocentowania. Przez kolejny miesiąc rynki finansowe będą zatem żyły w jeszcze większej niepewności - kiedy zrealizuje tę gotowość. Według ekspertów XTB obniżka przed końcem września byłaby - ze względu na całokształt działania banku - bardzo dziwnym ruchem.
Podobnie uważa Białas. Według analityka Fed wcale nie musi zapewnić rynku, że lipcowe cięcie jest pewne, może starać się nakierować oczekiwania na wrzesień.
- Spadek kursu euro do dolara w końcówce tygodnia dobitnie pokazuje, jak krucha jest pewność siebie inwestorów lub jak duże jest zagrożenie, że Fed nie przebije się ponad wyśrubowane oczekiwania rynku - komentuje ekspert TMS.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl