Według "Rzeczpospolitej" podejrzani Arkadiusz B. i Krzysztof B. mieli wyłudzić nawet 5 mln zł. Dziennik podaje, że obaj byli blisko związani z Marianem Banasiem, który - zanim został szefem NIK - był sekretarzem stanu w resorcie finansów.
A kto bezpośrednio kierował ministerstwem, gdy miało dojść do oszustw?
"Rz" podaje, że Arkadiusz B. trafił do resortu finansów jeszcze za czasów pierwszego rządu PiS - w 2006 roku. Potem jednak miał pójść na bardzo długi urlop. Z powrotem miał trafić do ministerstwa pod koniec 2015 roku. Wtedy to ministrem finansów był Paweł Szałamacha.
Czytaj też: Afera w resorcie finansów. W sprawie VAT-owskiej mafii zarzuty usłyszało już co najmniej 15 osób
We wrześniu 2016 r. Szałamacha jednak odszedł z rządu. Zastąpił go natomiast przyszły premier Mateusz Morawiecki, który w tym czasie objął stanowisko szefa połączonych resortów finansów oraz rozwoju. Morawiecki więc zastał Arkadiusza B. na stanowisku, gdy trafił do ministerstwa.
Morawiecki odszedł z resortu w styczniu 2018 r. Potem tekę ministra finansów objęła Teresa Czerwińska.
Przez ten cały czas Arkadiusz B. robił karierę w resorcie - najpierw był szefem Centrum Edukacji Zawodowej resortu, a potem - dyrektorem Krajowej Szkoły Skarbowości.
"Niespodziewanie i po cichu zniknął z resortu w listopadzie 2018 r. Dwa miesiące później zatrzymało go CBŚP" - czytamy w "Rz". Gdy więc Arkadiusz B. odchodził z ministerstwa, kierowała nim ciągle Czerwińska. Co ciekawe, nie doczekał on kolejnej roszady na szczycie ministerstwa. W kwietniu 2019 ministrem finansów został... Marian Banaś. Wkrótce potem Banaś jednak zamienił tę funkcję na stanowisko szefa NIK.
A co z kolejnym podejrzanym, czyli Krzysztofem B.?
On miał trafić do ministerstwa we wrześniu 2016 r. Dokładna data jednak nie jest znana, a zatem nie wiemy, czy przyszedł do resortu, gdy tym kierował Paweł Szałamacha, czy gdy ministrem był już Mateusz Morawiecki. Krzysztof B. pracował jako wiceszef departamentu kontroli celnej, podatkowej i gier. W styczniu 2017 r. miał zostać zwolniony - i to bez podania przyczyny.
Decyzję w sprawie zwolnienia Krzysztofa B. miał podjąć dyrektor generalny ministerstwa. Przypomnijmy - w tym czasie resortem kierował Mateusz Morawiecki.
Co na to kancelaria premiera? - Zarówno Krzysztof B., jak i Arkadiusz B. w momencie zatrzymania nie sprawowali już stanowisk kierowniczych w resorcie finansów, ani nawet nie byli w nim zatrudnieni. Natomiast odwołanie Andrzeja S. ze stanowiska naczelnika urzędu skarbowego nastąpiło natychmiast po jego zatrzymaniu - takie oświadczenie dostaliśmy z KPRM.
- W ówczesnym czasie działania tych osób nie były przedmiotem wiedzy członków kierownictwa Ministerstwa Finansów. Służby państwa doprowadziły do ich wykrycia i zatrzymania odpowiedzialnych osób - dodaje kancelaria.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl