Ministerstwo Finansów podało dane dotyczące szacunkowego wykonania budżetu za pierwsze 4 miesiące 2020 roku. I o ile w danych marcowych efekt koronawirusa był widoczny słabiej, tak w kwietniu przez kasę państwa przeszło prawdziwe tornado.
Dochody budżetu zmalały w kwietniu o około 15 proc. względem tego samego miesiąca rok temu. Wydatki natomiast urosły o ponad 20 proc. To efekt tarcz antykryzysowych i zamknięcia gospodarki niemal przez cały kwiecień.
Po kolei. Wszystkie dochody budżetu państwa w kwietniu 2019 roku wyniosły około 39 mld zł. W tym jest to ledwie 33,5 mld zł.
Niby różnica niewielka, ale należy pamiętać, że tegoroczny budżet jest znacznie ambitniejszy od poprzedniego. Rząd założył, że w 2020 roku do wspólnej kasy wpłynie 435 mld zł wobec 387 mld zł rok temu. To oznacza, że dane co miesiąc powinny być znacznie wyższe od ubiegłorocznych.
Jest wręcz odwrotnie. Największe tąpnięcie widać w podatkach. Tych wpłynęło w kwietniu 25 mld zł. Rok temu było to 36 mld zł.
Ale jak mogłoby być inaczej? Ponieważ w kwietniu niemal wszystko było zamknięte, to ludzie mniej kupowali. A przez to zmalały wpływy z podatków pośrednich, takich jak VAT czy akcyza. Niespełna 17 mld zł wobec ponad 21 mld zł rok temu.
Katastrofa w PIT i CIT
A skoro ludzie nie kupowali, to firmy nie zarabiały. A skoro nie zarabiały, to i płaciły mniej podatków. Rok temu w kwietniu z CIT do budżetu wpłynęło 7,7 mld zł. Teraz - 3,2 mld zł. To mniej o prawie 60 proc.
Spadek widać również w PIT, czyli podatku od osób fizycznych. Tu było 6,4, a jest 4,3 miliarda złotych, czyli prawie jedna trzecia mniej.
To może być efekt choćby zwolnień oraz obniżonych pensji w firmach, które przez to płacą mniejsze zaliczki na podatek dochodowy za swoich pracowników. Do tego brak dochodów u wielu przedsiębiorców, którzy przecież funkcjonują w ramach jednoosobowych działalności, a więc płacą PIT.
A przypomnijmy, że przecież część podatku dochodowego powinna zostawać w gminach. Spadek mocno uderzy więc w samorządy, na co te zwracały już zresztą uwagę.
Deficyt ostro w górę. A to dopiero początek
Jednocześnie w kwietniu bardzo mocno wzrosły wydatki budżetowe. Ratowanie polskiej gospodarki oznacza bowiem pieniądze, które płyną do firm prosto z budżetu państwa (lub za pośrednictwem PFR, którego w budżecie nie widać).
Budżet wydał w minionym miesiącu ponad 43 mld złotych. Rok temu było to 35 mld zł. Wzrost? Prawie 8 mld zł, czyli ponad jedna piąta.
Nic dziwnego, że w takiej sytuacji w budżecie powiększyła się dziura. Po kwietniu wynosiła już 18 mld zł. Rok temu o tej samej porze deficyt był znikomy i wynosił "zaledwie" 75 mln zł. Milionów, nie miliardów.
Sam kwiecień w ubiegłym roku udało się z kolei zakończyć nadwyżką. Teraz jest kilka miliardów złotych na minusie. A przecież wciąż obowiązuje ustawa, która zakłada, że budżet w tym roku będzie zrównoważony. Rząd nie spieszy się z jej nowelizacją.
To jednak nie koniec. Dane za maj mogą być jeszcze gorsze, ze względu na to, że wpływy podatkowe to "bomba z opóźnionym zapłonem". W dużej mierze w kwietniu widzimy więc również efekty słabego marca, gdy epidemia wybuchała. W maju może być więc gorzej.
Zapisz się na nasz specjalny newsletter o koronawirusie
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl