Resort finansów pokazał projekt ustawy o dochodach jednostek samorządu terytorialnego i przy tej okazji zapewnił, że każda jednostka zyska na nowym systemie w porównaniu z dotychczasowym. Główna różnica polega na tym, że obecnie podstawą samorządowych finansów jest udział we wpływach z podatków PIT i CIT, którymi samorządy dzielą się z budżetem.
W nowej formule docelowo ma być to udział w dochodach podatników tych obu danin, tak więc baza ma być większa. Do tego należy doliczyć podatników ryczałtu, który to podatek jest dziś poza zasięgiem samorządów. Zmiany mają spowodować, że samorządy nie będą wrażliwe na zmiany stawek podatków tak, jak jest obecnie. Punktem odniesienia są zmiany w Polskim Ładzie. Wprowadzenie kwoty wolnej, obniżka PIT, zwiększenie roli składki zdrowotnej i ryczałtu spowodowały, że budżety samorządów mocno dostały po kieszeni.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Komu i ile przypadnie
W nowym systemie samorządy są podzielone na cztery kategorie: gminy, miasta na prawach powiatu, powiaty i województwa. Dla każdej z nich jest przypisany udział w dochodzie podatników w PIT i CIT w danym regionie. Np. gmina otrzyma 7 proc. dochodów podatników z PIT i 1,6 proc. dochodów z CIT. Z kolei dla miast na prawach powiatu ma być to odpowiednio 8,6 proc. dochodów podatników PIT i 2,2 proc. CIT. Dla powiatów wskaźniki to 2 proc. PIT i 1,7 proc. CIT, a dla województw 0,35 proc. w przypadku PIT i 2,3 proc. w przypadku CIT.
Resort zapewnia, że nowe stawki gwarantują wpływy wyższe od dotychczasowych.
Nastąpi jakościowa zmiana w strukturze dochodów budżetów jednostek samorządu terytorialnego, w postaci zasadniczego wzrostu dochodów własnych. (PIT dla JST rośnie z 88 mld zł do 173 mld zł, a CIT z 23 mld zł do niemal 30 mld zł.) - pisze Ministerstwo Finansów.
To efekt tego, że po reformie wzrośnie rola dochodów własnych samorządów, a zmaleje rola transferów z budżetu. Samorządy otrzymają bowiem określony udział w dochodzie wypracowanym przez ich mieszkańców, a nie - jak dotychczas - w pobieranych podatkach.
Nowa formuła ma mieć wbudowane dwa mechanizmy korygujące. Jeden zastąpi obecne janosikowe, tzn. w przypadku najbogatszych samorządów udział w dochodach podatników PIT i CIT będzie niższy. Z kolei w przypadku gmin biedniejszych lub tych, które wymagają wyższych nakładów, np. na środowisko czy edukację, będzie on wyższy. Punktem odniesienia dla tych korekt jest przeciętny dochód na mieszkańca "przeliczeniowego" dla każdej z klas samorządów.
Aby rozwiać wszelkie wątpliwości dotyczące korzyści, w ustawie ma być zaszyty mechanizm minimalnego wzrostu dochodów samorządów w zależności od wielkości jednostki samorządu. I tak np. dla gmin do 4 tys. mieszkańców ma to być co najmniej 1 mln zł więcej, a dla tych największych, które liczą ponad 60 tys. mieszkańców, to minimum 6 mln zł więcej.
Zmiany mają wejść w życie od przyszłego roku.
Duża reforma, mało czasu
Koncepcja zaprezentowana przez resort Andrzeja Domańskiego - jeśli wejdzie w życie w proponowanej formie - będzie największą rewolucją od czasu stworzenia obecnego systemu dochodów samorządowych w 2003 roku. Główna zmiana ma polegać na tym, że po pierwsze dochody samorządowe przestaną być wrażliwe np. na reformy podatkowe rządu. Jeśli bowiem rząd obniża stawkę PIT albo dekretuje jakieś ulgi w daninach, wówczas skutki tych działań odczuwa nie tylko rząd, ale także władze lokalne mające swoje procentowe udziały we wpływach z tych podatków. Po zmianach poziom stawki podatku w kontekście finansów samorządów nie będzie miał kluczowego znaczenia.
Im większa reforma, tym większym wyzwaniem będzie szybsze przeprocedowanie aktualnej reformy MF - tak, by weszła w życie już od stycznia 2025 roku. Pierwszym ryzykiem na tej drodze jest kalendarz Sejmu i Senatu. W lipcu planowane jest jeszcze jedno posiedzenie Sejmu (23-26 lipca). Sierpień to tradycyjnie okres wakacji parlamentarnych, a w kolejnych miesiącach Sejm będzie się zbierać po dwa razy w miesiącu.
Drugie ryzyko to pomysły, z jakimi w trakcie prac parlamentarnych mogą wyjść koalicjanci. Nawet jeśli nie będą mieli fundamentalnie odmiennych kontrpropozycji, to jednak mogą próbować podkręcić propozycje resortu (np. chcąc przyznać gminom większy procent z dochodów podatników PIT), a przez to podwyższyć koszty tych pomysłów.
Wreszcie po trzecie, pojawia się pytanie, czy propozycje MF znajdą poklask wśród samych samorządowców, zwłaszcza że oczekiwania tej grupy są bardzo duże. Resort jednak jest pewien swoich racji, a jego przedstawiciele tłumaczą, że kształt reformy był intensywnie konsultowany w ostatnich miesiącach z największymi korporacjami samorządowymi.
Grzegorz Osiecki i Tomasz Żółciak, dziennikarze money.pl