Podczas expose premier Morawiecki sporo mówił o wsparciu innowacyjnych przedsiębiorców. Przede wszystkim tych najmniejszych. Jednym z elementów takiego wsparcia miałby być tzw. estoński CIT.
Co to takiego? - Przesuniemy moment zapłaty podatku na moment wypłaty zysku przez firmy - wyjaśnił lakonicznie premier.
"Od 2000 r. estońscy przedsiębiorcy nie płacą podatku od zysków dopóty, dopóki nie dokonają ich wypłaty. W założeniu podejście to powinno ułatwić dostęp do kapitału, nakręcić inwestycje przedsiębiorstw i przyczynić się do wyższego wzrostu gospodarczego, choć oczywiście wiąże się to z przejściowym (?) spadkiem dochodów budżetowych z tego podatku" - czytamy w relacji z seminarium mBank-CASE.
Obejrzyj: Podatek handlowy? Nie łudźmy się: będzie drożej
Eksperci oceniali, że taki mechanizm ma zwiększać atrakcyjność inwestycyjną kraju i zachęcać do pozostawiania zysków w firmie.
Drogą Estonii zamierzali pójść Gruzini i Łotysze. Teraz podobną ścieżką zamierza podążyć Polska.
Jak wskazuje dr Aleksander Łaszek, główny ekonomista Forum Obywatelskiego Rozwoju, pomysł wprowadzenia estońskiego CIT-u nie jest nowy, a proponowała go już Platforma Obywatelska.
- Tylko ograniczenie go do małych firm może strasznie skomplikować system. To mogłoby oznaczać dwa reżimy podatkowe - zastanawia się Łaszek.
Morawiecki podczas przemówienia wspomniał też o ulgach inwestycyjnych dla najmniejszych. - Damy możliwość natychmiastowego rozliczenia inwestycji w środki trwałe, bez amortyzacji - zapowiedział premier.
- Jednorazowa amortyzacja brzmi dobrze - komentuje na Twitterze Aleksander Łaszek.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl