Tak zwany estoński CIT wprowadzony miał być latem tego, jednak, jak zapowiedział w Radiowej Trójce Minister Finansów termin został przesunięty na styczeń 2021 roku.
Jak wyjaśnił szef resortu prace wciąż trwają. - Chcemy to jak najszybciej wdrożyć, bo myślę, że jest to bardzo dobry instrument, żeby pomóc małym firmom, żeby inwestowały w siebie, a nie żeby pieniądze wychodziły w dywidendę - powiedział cytowany przez Polską Agencję Prasową minister Kościński.
Przypomnijmy, że wprowadzenie estońskiego systemu zapowiedział podczas expose premier Mateusz Morawiecki choć wcześniej proponowała go Platforma Obywatelska.
Na czym polega CIT estoński? - Przesuniemy moment zapłaty podatku na moment wypłaty zysku przez firmy - wyjaśniał lakonicznie premier podczas expose.
"Od 2000 r. estońscy przedsiębiorcy nie płacą podatku od zysków dopóty, dopóki nie dokonają ich wypłaty. W założeniu podejście to powinno ułatwić dostęp do kapitału, nakręcić inwestycje przedsiębiorstw i przyczynić się do wyższego wzrostu gospodarczego, choć oczywiście wiąże się to z przejściowym (?) spadkiem dochodów budżetowych z tego podatku" - można przeczytać w relacji z seminarium mBank-CASE z ekspertami.
Regulacja może kosztować finanse publiczne w pierwszym roku jejobowiązywania do 3,5 mld zł.
Zapisz się na nasz specjalny newsletter o koronawirusie.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl