Kumulacja trzech kampanii - po samorządowych parlamentarne, a po nich prezydenckie – zbiera żniwo. Politycy obiecują złote góry i przepijają oferty konkurentów. To zła wiadomość dla gospodarki – pisze "Rzeczpospolita".
Podczas gdy na piątkowej konwencji Koalicja Obywatelska obiecała 13 emeryturę wpisaną na stałe, PiS dzień później przebija ją 14.
Wyższa emerytura minimalna, internet za darmo dla młodych, poprawa w służbie zdrowia czy 100 obwodnic – jedna propozycja przebija koleją – wylicza "Rz".
Oba obozy zapowiadają obniżki podatków i składek na ZUS. Prócz tego KO chce obniżać obciążenia nakładane na pracę, a PiS podwyższać pensję minimalną do 4 tys. zł na koniec 2023 r.
Zobacz: Balcerowicz o podwyżce pensji minimalnej
- Płaca minimalna ma pewną funkcję społeczną, której towarzyszy gospodarczy efekt. Powinna być zdrowym kompromisem. Z jednej strony rzeczywiście zapewniać sensowne minimum wynagrodzenia za pracę i w ten sposób zachęcać do jej podejmowania. Z drugiej strony nie może być zbyt wysoka, bowiem w takim przypadku działa demotywująco i zniechęca do wzrostu aktywności – wyjaśniał na łamach money.plprof. Witold Orłowski.
Profesor Orłowski z niepokojem zauważa jednak, że jesteśmy "na ścieżce presji na nadmierny wzrost płacy minimalnej w relacji do płacy przeciętnej", co jak dodaje, dla rynku nie jest dobrym zjawiskiem. W dużym stopniu odpowiadają za to politycy, którzy wykorzystują ten zabieg w kampanii wyborczej.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl