Zespół, powołany na początku tego roku, do tej pory zebrał się tylko raz - w lutym, na inauguracyjnym posiedzeniu. Kolejne planowane jest na połowę sierpnia. - Być może wtedy właśnie pojawią się jakieś kierunkowe rekomendacje, nad którymi będzie mogła się pochylić Rada Ministrów. Nie oznacza to jeszcze ostatecznych decyzji w sprawie funduszu, raczej na tej podstawie będą podjęte dalsze decyzje rządu - przekonuje rozmówca z otoczenia Kosiniaka-Kamysza.
Obecnie - jak zapewnia nas resort obrony narodowej - szef ludowców oczekuje od poszczególnych członków zespołu "propozycji dotyczących zmian, tak by zapewnić właściwe funkcjonowanie kościołom i związkom wyznaniowym". Sam Kosiniak-Kamysz jest zwolennikiem wprowadzenia odpisu podatkowego, a więc finansowania Kościoła bezpośrednio przez samych wiernych. Jest to pogląd zbieżny z tym, co zapowiadał lider KO Donald Tusk (jeden ze 100 konkretów wyborczych KO mówi o likwidacji funduszu).
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Likwidacja funduszu? Nie tak łatwo
Nasi rozmówcy z koalicji rządzącej studzą jednak oczekiwania tych, którzy chcą głębokiej reformy przepływów finansowych na linii państwo-Kościół. - Niektórym się wydaje, że pstrykną palcem i zlikwidują Fundusz Kościelny. Tymczasem nie jest to takie proste, po drodze powstają różne wątpliwości co do trwałości pewnych zobowiązań. Trudno przewidzieć, w którą stronę pójdą zmiany - przyznaje ważny polityk KO. Nasz kolejny rozmówca takich wątpliwości już nie ma.
Pewnie skończy się na zmianie nazwy. Czyli nie będzie to już Fundusz Kościelny, ale pieniądze z budżetu dalej będą szły, bo większość z nich i tak trafia na uposażenia osób duchownych - przekonuje osoba z otoczenia premiera Tuska.
Także resort obrony narodowej, któremu szefuje Kosiniak-Kamysz, wskazuje na pewne komplikacje. - Należy podkreślić złożoność materii będącej przedmiotem prac Zespołu, wkracza ona w obszar norm konstytucyjnych obejmujących wolność wyznania czy relacje państwa z różnymi związkami wyznaniowymi - zastrzega MON.
Kosiniak-Kamysz pod presją koalicjantów
Mimo to jest coraz większe oczekiwanie w obozie rządzącym, że zespół Kosiniaka-Kamysza wreszcie pokaże jakieś propozycje, a sprawy ruszą z miejsca. - Kosiniak-Kamysz zaciągnął hamulec ręczny. Zespół się praktycznie nie spotyka, a jak prosimy o konkrety, to słyszymy, że konieczne są kolejne analizy - narzeka jeden z rozmówców związanych z Lewicą.
W zeszłym tygodniu premier Tusk zapowiedział, że będzie rozmawiał z wicepremierem Kosiniakiem-Kamyszem o Funduszu Kościelnym, bo nie widzi "jakiegoś dynamicznego procesu" w tej sprawie, a "wiadomo, że ten sposób finansowania Kościoła nie jest najlepszy".
W dość niekomfortowej pozycji znalazła się w tym kontekście Polska 2050, która z jednej strony blisko współpracuje z PSL w ramach Trzeciej Drogi, a z drugiej kładzie duży nacisk na uregulowanie stosunków państwa z Kościołem. - "Państwo i Kościół na swoje miejsca" to nasz plan strategiczny i sztandarowy postulat z kampanii wyborczej. W tym dokumencie pokazujemy to, co chcemy zrobić zarówno w kwestii przepływów finansowych między państwem a kościołami, jak i w sprawie lekcji religii, problemem pedofilii w Kościele czy w zakresie sfery symbolicznej. Marszałek Szymon Hołownia skierował także do NIK zlecenie kontroli w zakresie przepływów finansowych na linii państwo-Kościół. To pierwsza w historii taka inicjatywa - przypomina szef klubu Polski 2050-Trzecia Droga Mirosław Suchoń.
- Jak widać, robimy swoje i nie oglądamy się na to, co robią inni. Czekamy na raport NIK i jeżeli uznamy, że mamy wszystkie potrzebne informacje, to będziemy podejmować kolejne kroki, niezależnie od etapu prac w innych gremiach, które się tym problemem zajmują - zapowiada Mirosław Suchoń z Polski 2050.
Na co idą pieniądze z Funduszu Kościelnego
Problem polega na tym, że w publicznej debacie Fundusz Kościelny bywa zmitologizowany. Traktowany jest jako masowe wsparcie dla Kościoła Katolickiego. Budżet funduszu jest spory - wynosi ponad 250 mln zł - ale w kontekście wydatków budżetowych państwa nie jest to suma porażająca. Zasadniczo pieniądze z niego idą na cztery cele: ubezpieczenia społeczne duchownych, wsparcie działalności opiekuńczo-wychowawczej, a także charytatywnej oraz na konserwację zabytków. Przy czym ponad 80 proc. wydatków idzie na pierwszy cel. Pieniądze trafiają zresztą nie tylko do Kościoła Katolickiego, choć ten jest jego największym beneficjentem, ale do różnych wyznań.
Na początku lipca szef MSWiA, któremu podlega fundusz, dokonał rozdziału części pieniędzy. I tak np. jeśli chodzi o renowacje i konserwacje zabytków, wśród 23 beneficjentów jest klasztor Dominikanów w Gdańsku, wyznaniowa gmina żydowska w Warszawie, parafia prawosławna św. Piotra i Pawła w Jeleniej Górze czy parafia ewangelicko-augsburska w Kluczborku.
Pomysły na likwidację Funduszu Kościelnego przewidują zastąpienie go podatkowym odpisem, który ponosiliby wierni. Z tym są jednak kłopoty, bowiem rodzi się pytanie, co np. zrobić z rolnikami, którzy nie płacą PIT, a więc nie mają jak dokonać odliczeń.
Samo podjęcie prac nad reformą Funduszu Kościelnego nie jest niczym nowym. Takowe prowadzono w latach 2012-2013, gdy premierem także był Donald Tusk. Choć przygotowano wówczas roboczą umowę między rządem a episkopatem, to jednak do jej podpisania nigdy nie doszło.
Tomasz Żółciak i Grzegorz Osiecki, dziennikarze money.pl