Zgodnie z propozycją ludowców, w pierwszym roku obowiązywania ustawy wprowadzona byłaby 9-proc. składka z możliwością odliczenia 7,75 proc. w rozliczeniu podatkowym przez przedsiębiorców. W drugim i trzecim roku zmiany objęłyby kolejne grupy podatników.
Koszty rozwiązania szacują na 15 mld zł w pierwszym roku
Taki pomysł PSL ma przedstawić ministrowi finansów Andrzejowi Domańskiemu do końca tygodnia. Obecnie podstawowa stawka składki zdrowotnej to 9 proc., którą płacą pracujący oraz prowadzący działalność na skali podatkowej. Z kolei liniowcy płacą 4,9 proc., a ryczałtowcy trzy poziomy składki ryczałtowej w zależności od przychodu.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Ludowcy chcą odejść od tych zasad, ale stopniowo.
Chcemy działać według kryterium, kto najbardziej ucierpiał na Polskim Ładzie. Dlatego w pierwszym roku obowiązywania ustawy do starych zasad wróci 98 proc. polskich przedsiębiorców - zdradza jeden z ludowców.
Składka zdrowotna. Będą "targi z Ministerstwem Finansów"
"Stare zasady" oznaczają powrót do 9-proc. składki, która byłaby odliczalna od podatku w wysokości 7,75 proc. W drugim i trzecim roku wdrażania reformy powrót do starych zasad czekałby kolejne "kategorie osób fizycznych".
- Kto to będzie konkretnie i kiedy, o to będziemy chcieli potargować się z Ministerstwem Finansów - przyznaje rozmówca z PSL.
O ile taki pomysł jest jasny, jeśli chodzi o przedsiębiorców rozliczających się na skali, to nie wiadomo, co z tymi, którzy są dziś na podatku liniowym czy ryczałcie - np. czy również zostaliby objęci składką 9-proc.
Miałoby to sens w przypadku tych rozliczających się podatkiem liniowym, bo oznaczałoby spadek łącznego oskładkowania i opodatkowania z obecnych 23,9 proc. do 20,25 proc.
Z kolei dla podatników na skali oznaczałoby to spadek łącznej stopy opodatkowania i oskładkowania NFZ z 21 proc. do 13,25 proc.
Natomiast w przypadku ryczałtowców takie rozwiązanie byłoby niesprawiedliwe, bo tam podstawą oskładkowania byłby przychód, a nie dochód i stawek podatku ryczałtowego jest wiele w zależności od rodzaju wykonywanej działalności.
Największy znak zapytania to skutki finansowe, choć słyszymy, że docelowo to wspomniane 15 mld zł w pierwszym roku. W kolejnych latach - jeszcze nie wiadomo.
- Chcemy to dobrze policzyć i przedyskutować z resortem finansów - mówi nam ludowiec.
Wątpliwości nie brakuje
Tego typu propozycja budzi kilka wątpliwości. Po pierwsze, powrót do sytuacji sprzed Polskiego Ładu jest o tyle trudny, że wprowadzenie składki nieodliczanej od podatku było połączone z obniżeniem stawki PIT i wprowadzeniem kwoty wolnej. Więc taka operacja tylko powiększyłaby budżetowe koszty zmian w składkach i podatkach. A jednocześnie cały czas działa tzw. ustawa nakładowa, która zakłada stopniowe zwiększanie wydatków na zdrowie w relacji do PKB, docelowo do 7 proc.
Jak podają autorzy Monitora Finansowania Ochrony Zdrowia, w przyszłym roku wzrost nakładów powinien wynieść nawet 22 mld zł. W tej sytuacji zmiany radykalnie zmniejszające dochody na zdrowie są trudne do pomieszczenia w finansach publicznych.
Dlatego trudno ocenić, na ile to twardy postulat PSL, a na ile położenie na stole własnego pomysłu, by wejść do koalicyjnej licytacji, w której i PSL, i Polska 2050 chcą grać rolę adwokatów przedsiębiorców w koalicji rządowej.
PSL to ostatnia formacja koalicyjna, która oficjalnie nie przedstawiła jeszcze swojego pomysłu reformy daniny zdrowotnej.
Trzy konkurencyjne pomysły ws. składki zdrowotnej
Pierwsza w marcu zrobiła to Koalicja Obywatelska. Pomysł ryczałtowej składki, obniżający obciążenia 93 proc. przedsiębiorców, został przedstawiony przez ministra finansów Andrzeja Domańskiego i minister zdrowia Izabelę Leszczynę. Został jednak chłodno przyjęty przez koalicjantów, a zwłaszcza przez Lewicę (głównie z uwagi na zróżnicowanie sytuacji przedsiębiorców i etatowców, na niekorzyść tych ostatnich).
Dlatego Lewica przygotowała własną propozycję, o której rozmawialiśmy w połowie lipca z wiceministrem zdrowia Wojciechem Koniecznym. Zakłada ona zamianę składki w podatek od zdrowia wynoszący 9 proc. - płatny zarówno przez podatników PIT, jak i CIT (choć sama Lewica zaznacza, że wyjściowa stawka jest do dyskusji i mogłaby być zmieniana przez ministra finansów w kolejnych latach). Miałoby to przynieść dodatkowych 32 mld zł.
Pomysł ten został już przedstawiony ministrowi finansów, a z naszych ustaleń wynika, że ten przesłał już pakiet swoich pytań i wątpliwości odnośnie do tej koncepcji. Andrzej Domański chce np. wiedzieć, czy mowa jest o odrębnym podatku, czy zwiększeniu obecnie istniejących stawek, czyli np. zwiększeniu stawki PIT z 12 proc. do 21 proc.
Wątpliwości ministra mają też dotyczyć tego, jak potraktowani mieliby być ryczałtowcy, czy kwota wolna od podatku, ulgi i odliczenia nie spowodują, że część podatników będzie zwolnionych z tej daniny, a także czy podstawą naliczenia podatku zdrowotnego miałby być dochód, czy podstawa opodatkowania.
- To nie są jakieś trudne dla nas pytania, na wszystkie z chęcią panu ministrowi odpowiemy - zapewnia nas jeden z działaczy Lewicy. Inny polityk tej formacji przyznaje jednak, że kwestia składki nie jest dla Lewicy tak istotna, jak sprawa renty wdowiej, nad którą prace toczą się w Sejmie (prawdopodobnie w piątek ustawa zostanie przegłosowana - o czym pisaliśmy w money.pl).
Zanim jednak Lewica wyszła z koncepcją podatku zdrowotnego, zrobiła to Polska 2050.
Projekt, firmowany przez Ryszarda Petru, zakłada wprowadzenie trzech poziomów składki ryczałtowej w zależności od poziomu dochodu - 300 zł, 525 zł oraz 700 zł. Jak pisaliśmy, powstały potężne rozbieżności dotyczące kosztów tego rozwiązania - projektodawcy wyliczyli je na ok. 15 mld zł, z kolei resort finansów twierdzi, że to prawie 70 mld zł. Do projektu, który według naszych rozmówców z KO jest naszpikowany błędami, Polska 2050 ma przygotować autopoprawki.
Mimo to szanse na to, że znajdzie on poklask w Koalicji Obywatelskiej, są na dziś nikłe. Zdaniem minister zdrowia Izabeli Leszczyny ta propozycja jest "nieodpowiedzialna".
Jeśli pan Ryszard Petru chce, żeby składka zdrowotna wyglądała tak, jak w jego propozycji, musi zostać ministrem zdrowia - stwierdziła w czwartek szefowa resortu zdrowia na antenie TVP Info.
Pytanie, co dalej z reformą zasad rozliczania składki zdrowotnej w sytuacji, w której mamy kilka konkurujących ze sobą pomysłów w koalicji.
Andrzej Domański uważa, że wciąż jest szansa na przygotowanie wspólnego projektu rządowego i przyspieszenie tempa na tyle, by sprawę rozstrzygnąć w ciągu najbliższych tygodni. - Sejm zbiera się w połowie września. Myślę, że będziemy wtedy już pracować nad tym, żeby ta nowa składka zdrowotna weszła w życie. Ja bym chciał oczywiście, żeby to rozwiązanie weszło w życie od 1 stycznia przyszłego roku - zapowiedział w czwartek na antenie TVN24 Andrzej Domański.
Tomasz Żółciak i Grzegorz Osiecki, dziennikarze money.pl