O sprawie informuje "Gazeta Wyborcza", która przytacza historię przedsiębiorcy handlującego elektroniką. Prowadził firmę od 1996 roku, do 2014 roku skarbówka skorygowała mu podatek od nieruchomości w 1999 i 2000 roku, a 11 lat później - podatek dochodowy.
Skarbówka nie miała jednak żadnych większych uwag do sprawozdań finansowych. Aż do 2014 roku, kiedy Ministerstwo Finansów opublikowało wytyczne oraz ostrzeżenie dla przedsiębiorców w związku z oszustwami na podatku VAT w obrocie elektroniką.
Resort wtedy uczulał przedsiębiorców przed kontrahentami, którzy mogą omijać podatek lub też pomniejszać jego wartość. Przedstawiła też mechanizmy wyłudzeń, o czym informowaliśmy w money.pl.
Chodzi o tzw. znikającego podatnika, który nie odprowadza podatku VAT. Przedstawia jednak dokumenty, dzięki którym nabywca - znajdujący się na końcu łańcucha - może odliczyć sobie ów nieodprowadzony podatek.
Właśnie kontrola z 2014 roku urzędu skarbowego uderza w rozmówcę "Wyborczej". Fiskus - w protokołach pokontrolnych z 2016 roku - zakwestionował zakupy firmy za okres od stycznia do lipca 2014 roku. Spółce zarzuca udział w "mechanizmie nieuiszczenia na wcześniejszych etapach obrotu należnego podatku od towarów i usług przez tzw. znikającego podatnika".
Nalicza też spółce VAT, który - zdaniem urzędników - powinna zapłacić. Ponad 4 mln 170 tys. złotych. Skarbówka wskazała, że nie znalazła fikcyjnych dostawców telefonów w łańcuchu dostaw, którego częścią była firma bohatera "GW".
Zdaniem kontrolerów sprzedawany towar odbierany był na parkingach lub w punktach wyznaczonych na trasie. Dowodem na oszustwo miała być też sprzedaż jednego telefonu poniżej ceny rynkowej, choć na fakturze wyszczególniono, że sprzęt ten był po naprawie gwarancyjnej.
Dowodem winy przedsiębiorcy miałyby też jego wielokrotne rozmowy z dostawcą (sam się do nich przyznał) o... liście MF o zagrożeniach w obrocie elektroniką. Przedsiębiorca w rozmowie z dziennikiem zwraca uwagę, że to był jego obowiązek. Dodał, że jego spełnienie "zadziałało na moją niekorzyść".
Nie przekonały urzędników jego wnioski dowodowe. Również sąd pozostał głuchy na jego argumenty. Skarbówka odmówiła mu również dostępu do akt sprawy należących do pozostałych kontrahentów, gdyż jest stroną postępowania. Przedsiębiorca zwraca uwagę, że nie jest detektywem, więc skąd sam miał się dowiedzieć o nadużyciach?
"Wyborcza" zapytała Krajową Administrację Skarbową, czy wytyczne z 2014 roku nadal obowiązują.
- Co do zasady nadal są aktualne, lecz nie dokonywano aktualizacji publikacji o opisy nowych zidentyfikowanych mechanizmów oszustw lub elementów tych mechanizmów. Aktualnie, chcąc pomóc przedsiębiorcom uchronić się przed negatywnymi konsekwencjami nadużyć podatkowych z wykorzystaniem konstrukcji podatku VAT, zalecamy weryfikację wiarygodności partnerów handlowych na podstawie "Metodyki w zakresie dochowania należytej staranności przez nabywców towarów w transakcjach krajowych" - podaje biuro rzecznika KAS.