Przypomnijmy, że tarcza antyinflacyjna to pakiet rozwiązań wprowadzonych w życie w lutym 2022 r. Obecnie obejmuje on już tylko zerowy podatek VAT na żywność, który przedłużono do końca 2023 r. Tarcza miała ulżyć obywatelom w dobie szalejącej inflacji.
Wcześniej czasowo obniżono VAT na paliwa z 23 proc. do 8 proc., lecz na początku obecnego roku wróciła standardowa stawka. Już wiadomo, że od nowego roku nie będzie zerowego VAT na żywność.
- Projekt na obecnym etapie nie przewiduje utrzymania tarczy antyinflacyjnej na 2024 r. – powiedział w czwartek podczas posiedzenia Zespołu ds. budżetu, wynagrodzeń i świadczeń socjalnych Rady Dialogu Społecznego wiceminister finansów Sebastian Skuza. Dodał jednak, że nie wie, jaka będzie ostatecznie "decyzja polityczna".
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
W czwartek wieczorem rzecznik prasowy rządu Piotr Müller napisał w serwisie X, że jeżeli będzie taka potrzeba, to tarcze antyinflacyjne będą utrzymane.
VAT na żywność powróci. Będzie drożej
Ekonomista Rafał Mundry zaznaczył w serwisie X, że "czeka nas powrót do starych cen". Załączył jednocześnie tabelę z cenami, które obowiązywały w lutym 2022 r. A to oznacza, że są obecnie zaniżone. Przykładowo - 1 kg filetu z piersi z kurczaka kosztuje teraz ok. 23-25 zł. To wzrost o kilka zł względem początku ubiegłego roku.
Nawet 70 proc. żywności ma stawkę VAT wynoszącą 5 proc. Różnice w cenie nie powinny być znaczące, ale należy zadać pytanie, jak zareagują sklepy? Czy wezmą podwyżki na siebie, a może przerzucą je na klienta? Jedno jest pewne, jeśli tarcza rzeczywiście nie zostanie podtrzymana, to skok inflacji o 1,2 p.p. jest realny - wyjaśnia Mundry w rozmowie z money.pl.
Jeśli wydajemy na zakupy 100 zł, to cena przeciętnego koszyka wzrośnie o 5 zł. W przypadku 500 zł statystycznie będzie to 25 zł więcej. Mundry zaznacza, że przeciętny Polak 1/3 miesięcznych wydatków przeznacza na żywność.
Inflacja w Polsce wzrośnie
Zdaniem eksperta sam powrót poprzedniej stawki VAT doprowadzi do wzrostu inflacji. To jednak na razie tylko zapowiedzi, bo nie wiadomo, kto ten rząd będzie tworzyć po wyborach.
- To jest podrzucenie gorącego kartofla nowemu rządowi. Czy zlikwiduje tarczę, a może ją przedłuży? Do tego dochodzą pytania o wysokość inflacji pod koniec roku. Obecnie wszelkie zamrożenia cen robi się pod wybory, a po nich czeka nas powrót do twardej rzeczywistości. Musimy przygotować swoje portfele na uderzenie, tak jak było po wyborach na Węgrzech - tłumaczy Mundry. - Rząd Orbana zamroził ceny wielu produktów spożywczych do wyborów, a potem inflacja wystrzeliła. Proszę spojrzeć, jak postępuje Orlen - przedsiębiorstwo stricte uzależnione od państwa. Ceny paliw na świecie znacząco rosną, a w Polsce nie, bo są ręcznie sterowane - dodaje.
Węgry mają najwyższą inflację w UE, która w lipcu po raz pierwszy od roku spadła poniżej 20 proc. Natomiast w pierwszym kwartale przekraczała nawet 25 proc. Ponadto w marcu ceny żywności na Węgrzech były o 43 proc. wyższe niż 12 miesięcy wcześniej.
Co w takiej sytuacji zrobi Rada Polityki Pieniężnej?
- Wielu ekspertów mówi, że zaczną się obniżki stóp procentowych. Jednak jeśli rząd zakłada, że nie przedłuży tarczy antyinflacyjnej, to jest to sygnał, żeby tych stóp nie obniżać. We wrześniu odczyt inflacyjny może mieć "ósemkę" z przodu, ale potem nie będzie zbliżać się do celu inflacyjnego, tylko oddalać. Dwucyfrowa inflacja na początku nowego roku jest możliwa - dodaje Mundry.