Dyskutowanie o wysokości kwoty wolnej jest bez sensu. To tak jakby się kłócić o to, czy klatka kanarka ma być złota, czy stalowa, czy ma być mniejsza czy większa, czy z doświetleniem i innymi bajerami. Po co w ogóle podatek dochodowy? Ponad 100 lat temu go nie było, a państwa takie jak USA miały fundusze na rozwój i utrzymanie z innych danin i zostały potęgą. Obecnie podatek od osób fizycznych w Polsce stanowi tylko kilkanaście procent wszystkich przychodów Państwa, z czego połowę stanowią szpitale, emeryci, spółki skarbu państwa i urzędy, które wypłacają sobie pensje z naszych podatków, więc realnie zysk państwa jest z tego niewielki (zwłaszcza po uwzględnieniu kosztów jego naliczania przez urzędy skarbowe). Chodzi tylko o to, żeby szary obywatel musiał się spowiadać państwu i ułatwiać mu prowadzenie nieuczciwej konkurencji, niszczenia biznesów (bo szwagier urzędnika słabo przędzie, więc trzeba kontrolować konkurenta; "znajdźcie mi człowieka, a paragraf się znajdzie"). Przy okazji, ograbiając obywatela łatwiej się biedakiem rządzi, a zwłaszcza jak łaskawy Pan da jeszcze jakieś kiełbaski wyborcze 500+ czy 13-, 14-tki, oczywiście ze swojej kieszeni, przy okazji stworzy nowe bardzo potrzebne Polskie Agencje Kosmiczne, strony internetowe dla psów i bezdomnych, CPK i ciepłe posadki w spółkach skarbu państwa). Ludzie nie potrafią sobie wyobrazić, że bez podatku dochodowego byliby znacznie zamożniejsi, spokojniejsi, siła nabywcza pieniądza wzrosłaby, a Państwo miałoby mniej kontroli i możliwości inwigilacji. A ludzie jak zwykle pytaliby "a z czego Państwo będzie się utrzymywać, jeśli nie będzie podatku dochodowego?".