Jak powiedziała kandydatka na prezydenta Warszawy Magdalena Biejat, Lewica ma przygotowany projekt, który ukróci spekulację na rynku nieruchomości. - Klub Lewicy złoży go w najbliższych dniach i wtedy przedstawimy jego szczegółowe założenia - zaznaczyła.
Jedna z propozycji ma przewidywać podatek od flippingu. - Oczywiście mamy świadomość, że tarcza antyflipingowa nie załatwi wszystkich patologii rynku mieszkaniowego. Ale dziś to rosnący problem przyczyniający się do zwiększania cen mieszkań. Oddzielnym problemem jest inwestowanie w mieszkania tylko po to, by trzymać je, licząc na wzrost wartości i tu uważam, że do rozważenia jest wprowadzenie podatku katastralnego na przykład od trzeciego mieszkania. Kolejna spraw, to skupowanie mieszkań przez duże fundusze. Wprawdzie w Polsce to nie jest tak palący problem, jak na Zachodzie Europy, ale nie powinniśmy go lekceważyć - powiedziała w rozmowie z Interią.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Lewica chce dwóch nowych podatków
Do propozycji odniósł się w mediach społecznościowych poseł Polski 2050 i ekonomista Ryszard Petru. "Pomysł opodatkowania flipów i nazywanie ich spekulacją świadczy o niezrozumieniu tematu i jest działaniem na szkodę całej gospodarki. Realizujący flipy ryzykują swoim kapitałem. Nie mają też pewności, że sprzedadzą lokal po remoncie z zyskiem. Podejmują więc ryzyko biznesowe" - zauważył.
"Jeśli w Polsce będziemy opodatkowywać aktywność gospodarczą to przeniesie się ona zagranicę. A komu jak komu ale szczególnie Lewicy powinno zależeć na dochodach budżetowych" - dodał.
Politykowi odpowiedział Adrian Zandberg. "Ryszard, ależ właśnie o to chodzi! Niech "realizują flipy" i pchają w górę ceny na Maderze. A nas zostawią w spokoju. To, że ktoś ryzykuje kapitałem, nie czyni jeszcze danej działalności dobrą. Handlarz heroiną też ryzykuje. Z podręcznika do ekonomii polecam hasło 'externality'" - napisał współprzewodniczący partii Razem.
Flipping – co to takiego
Flipy mieszkaniowe polegają na nabyciu mieszkania po niskiej cenie i jego droższej sprzedaży. Ważny jest tutaj czas inwestycji, który wynosi zazwyczaj ok. 20 tygodni. Na celowniku flipperów są najczęściej mieszkania z drugiej ręki: do remontu, zadłużonych właścicieli, sprzedawane przez osoby nieświadome cen na rynku nieruchomości. Takie oferty najczęściej trafiają na portale z ogłoszeniami. Ale mogą być to także lokalne na rynku pierwotnym, w tym obciążone prawnie, oferowane na licytacjach komorniczych czy przetargach organizowanych przez spółdzielnie mieszkaniowe.
Po zakupie flipper wprawia w ruch maszynę marketingową, której najnowsze techniki pomogą mu sprzedać mieszkanie za jak najwyższą cenę. Przygotowuje lokal w celu podwyższenia wartości nieruchomości: remontuje, uatrakcyjnia (według zasad tzw. home stagingu), nierzadko dzieli mieszkanie na większą liczbę pokoi, by zarobić na wynajmie lokalu (choć taka praktyka zdarza się rzadziej). Pieniądze zarobione na inwestycji pozwolą flipperowi zainwestować w kolejny flip mieszkaniowy.