W ramach śledztwa "Pandora Papers" BBC podało, że król Jordanii Abdullah II ibn Al Hussein stworzył sieć spółek typu offshore na Brytyjskich Wyspach Dziewiczych. Dzięki nim od 1999 roku zakupił 15 nieruchomości w kalifornijskim Malibu, w Londynie i słynącym z wyścigów konnych Ascot o łącznej wartości powyżej 70 milionów funtów.
Kontrowersje jednak wzbudza fakt, że jego kraj - uznawany przez zachodnie państwa za sojusznika - w tym samym czasie otrzymywał pomoc finansową liczoną w setkach milionów funtów, która płynęła... z Wielkiej Brytanii i ze Stanów Zjednoczonych.
Natomiast rządzący Azerbejdżanem Ilham Alijew posiada 90 spółek w rajach podatkowych. Z ustaleń dziennikarzy wynika, że dzięki nim wyprowadzał pieniądze z kraju, a następnie kupował posiadłości w państwach zachodnich.
W samej tylko Wielkiej Brytanii Alijew miał kupić nieruchomości łącznie za 400 milionów funtów. Choć starał się robić to w tajemnicy, to jeden z domów zresztą oficjalnie powierzył swojemu 11-letniemu synowi.
Międzynarodowe Konsorcjum Dziennikarzy Śledczych (ICIJ) nadzorujące "Pandora Papers" ujawniło również podobne działanie władz Pakistanu. Za sprawą spółek offshore nieruchomości mieli kupować członkowie rządu premiera Imrana Khana - minister zasobów wodnych Moonis Elahi oraz minister finansów Shaukat Tarin - a także członkowie jego partii czy rodziny generałów.
ICIJ przypomina, że Imran Khan doszedł do władzy w 2018 roku dzięki hasłom oczyszczenia elit ze skorumpowanych jednostek. To następstwo ujawnionych dokumentów w ramach "Panama Papers", które pokazało, że poprzedni politycy wyprowadzali pieniądze z Pakistanu do rajów podatkowych.
Szybka reakcja władz Pakistanu i Jordanii
Sam Imar Khan zapewnił na Twitterze, że z zadowoleniem obserwuje publikacje dokumentów w ramach "Pandora Papers", które "ujawniają nieuczciwie zdobyte bogactwo elit, zgromadzone poprzez uchylanie się od płacenia podatków, korupcję oraz wypranie do rajów finansowych". Zapowiedział też śledztwo w sprawie osób związanych z jego rządem i partią, które są wymienione w publikacji.
Do rewelacji dziennikarzy ustosunkowali się też przedstawiciele służb prasowych króla Jordanii. Podkreślili, że informacje o nieruchomościach Abdullaha II "nie stanowią ani sekretu, ani nowości".
"Informacje o posiadanych przez króla nieruchomościach nie są publikowane ze względów bezpieczeństwa, a nie ze względu na próby ich ukrycia" - dodał pałac królewski w Ammanie. Z kolei londyński oddział międzynarodowej kancelarii prawnej DLA Piper (która reprezentuje króla) zapewnił dziennikarzy, że monarcha "nie nadużywał publicznych pieniędzy" i nie wykorzystywał w żaden sposób środków z pomocy dla Jordanii.
- Nigdy wcześniej nie było niczego na taką skalę i to pokazuje, co firmy offshore mogą zaoferować, aby pomóc ludziom ukryć szemrane pieniądze lub uniknąć podatku. Oni używają tych kont offshore, tych trustów offshore, aby kupować za setki milionów dolarów nieruchomości w innych krajach i wzbogacić własne rodziny kosztem swoich obywateli - stwierdził natomiast Fergus Shiel z ICIJ.
O co chodzi z "Pandora Papers"?
"Pandora Papers" to szeroko zakrojone śledztwo, w którym wzięło udział 600 reporterów ze 150 redakcji działających w 117 krajach. Nadzoruje je ICIJ, a ma na celu ujawnić, którzy politycy, biznesmeni czy celebryci transferują pieniądze do tzw. rajów podatkowych.
Bohaterami publikacji są m.in. były premier Wielkiej Brytanii Tony Blair, prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski, premier Czech Andriej Babisz, prezydent Rosji Władimir Putin, piosenkarka Shakira czy aktorka Claudia Schiffer.
W Polsce natomiast w ramach "Pandora Papers" "Gazeta Wyborcza" opublikowała artykuł o Rafale Brzosce. W wywiadzie udzielonym money.pl założyciel paczkomatowego imperium zapewnił, że nigdy nie uciekał od płacenia podatków w Polsce.
Na "Pandora Papers" składa się ok. 12 mln plików o łącznej objętości 2,94 TB, co czyni go największym z dotychczasowych wycieków opublikowanych przez ICIJ. Wśród nich jest 6,4 milionów dokumentów, 2,9 milionów zdjęć lub plików graficznych i 1,2 milionów e-maili.