Prepaidów, czyli telefonicznych kart przedpłaconych, jest w Polsce ponad 15 mln. To prosty mechanizm: użytkownik zakupuje od operatora możliwość wykonania połączeń telefonicznych oraz wysyłki SMS-ów za określoną kwotę przez określony czas. Pojawia się jednak pytanie, co w sytuacji, gdy środki na karcie zostały, ale czas usługi upłynął.
Operatorzy komórkowi przez lata zatrzymywali pieniądze u siebie. Od kilku lat jednak - gdy konsument upomni się o zwrot - telekomy niewykorzystane środki oddają. Obawiają się bowiem prezesa Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów, który uznał praktykę nieoddawania niewykorzystanych środków z prepaidów za niezgodną z prawem.
Z reguły chodzi o kwoty rzędu od kilku do kilkudziesięciu zł. Dziś, o ile się o nie nie upomnimy, zostają one u operatorów. Rząd planuje jednak te pieniądze przejąć.
Od połowy 2020 r. trwają prace nad nową dużą ustawą - Prawo komunikacji elektronicznej. Jak się dowiedzieliśmy, lada moment zostanie opublikowana nowa wersja projektu.
Gorzej dla klientów
W niej zaś znajdzie się postanowienie, że jeśli tylko konsument zażąda zwrotu środków z karty przedpłaconej, operator komórkowy będzie musiał mu oddać pieniądze. Jeśli jednak użytkownik nie zwróci się z żądaniem przez sześć miesięcy od wygaśnięcia ważności usługi, środki zostaną przekazane na państwowy Fundusz Szerokopasmowy.
To - jak zapisano w ustawie o wspieraniu rozwoju usług i sieci telekomunikacyjnych - "państwowy fundusz celowy, którego celem jest wspieranie rozwoju podaży i popytu na nowoczesne usługi łączności elektronicznej oraz rozwoju kompetencji cyfrowych społeczeństwa".
Rządzący nie wiedzą, ile dokładnie pieniędzy w ten sposób uda się pozyskać, ale słyszymy o kwocie co najmniej kilkudziesięciu milionów zł, być może nawet trochę ponad 100 mln zł.
- Trudno nie mieć wrażenia, że chodzi tu jedynie o cel fiskalny - uważa adwokat Dominik Jędrzejko, partner w kancelarii Kaszubiak Jędrzejko Adwokaci i autor bloga NieuczciwePraktykiRynkowe.pl.
Jego zdaniem bowiem zmiana w żadnym razie nie polepszy pozycji konsumentów. Wręcz ją pogorszy.
- Dziś, w świetle działań prezesa UOKiK, mamy jasność, że operatorzy powinni zwracać niewykorzystane środki konsumentom. Gdy tego nie zrobią, konsument może skierować sprawę do sądu nawet po roku od wygaśnięcia ważności usługi. Po wejściu w życie nowych przepisów czas na reakcję po stronie klienta zostanie zaś skrócony do sześciu miesięcy - zauważa mec. Jędrzejko.
Prawnik nie ma wątpliwości, że rządzący powinni zmierzać do stworzenia takich przepisów, które zobligują operatorów do szybkiego zwrotu środków, bez złożonego wniosku. Posiadacze kart prepaid są przecież znani telekomom - wskutek przepisów antyterrorystycznych nie można już dokonać anonimowego zakupu.
Nowy parapodatek
Negatywną opinię o pomyśle rządu ma również Arkadiusz Pączka, wiceprzewodniczący Federacji Przedsiębiorców Polskich.
- Powiedzmy wprost: to parapodatek. Skoro rządzący zakładają, że Skarb Państwa pozyska wskutek wejścia w życie nowych przepisów ok. 100 mln zł, to te 100 mln zł zostają dziś w kieszeniach operatorów komórkowych - zauważa Pączka.
Dodaje, że oczywiście najlepiej by się stało, aby te pieniądze wracały do konsumentów. Można jednak - zdaniem naszego rozmówcy - mieć wątpliwości, czy organy państwa będą skutecznie o to walczyły, skoro bardziej opłacalne dla budżetu będzie, gdy konsumenci odpuszczą wnioskowanie o zwrot pieniędzy.
Arkadiusz Pączka uważa, że tyle dobrego, iż ma być wprost zapisane w ustawie, że pozyskane środki trafią na Fundusz Szerokopasmowy. Czyli w założeniu trafią na cel, na który warto przeznaczać publiczne pieniądze.
- Nie chcę straszyć podnoszeniem cen, bo dziś o podwyżkach mówią już wszyscy. Ale jako operatorzy na pewno będziemy musieli poszukać pokrycia dla środków, które Skarb Państwa planuje nam odebrać - mówi wysoko postawiony menedżer w jednej z firm telekomunikacyjnych.
I dodaje, że najsmutniejszy jest fakt, że choć projekt ustawy jest w przygotowaniu od roku, to dopiero na ostatniej prostej pojawił się pomysł parapodatku. Zdaniem naszego rozmówcy to kolejny dowód na to, że trudno mówić o jakiejkolwiek stabilności dla prowadzonego w Polsce biznesu.
Podobna "wrzutka" znalazła się choćby w projekcie podatkowej części Polskiego Ładu. Jak alarmuje resort aktywów państwowych, stracić mają na tym przede wszystkim państwowe spółki.