- Nie podawaliśmy informacji wyssanych z palca. O tym, że podwyżka cen będzie wynosiła od 40 do 70 proc., informowaliśmy również Ministerstwa Zdrowia i Finansów. Nasze prognozy się sprawdziły. Z dnia na dzień nastąpiła drastyczna zmiana ceny - komentuje podwyżki w sklepach, którymi od weekendu żyją Polacy, Jan Kolański, prezes firmy Colian.
W ostatnich dniach informowaliśmy, że np. za dużą butelkę Coca-Coli zapłacić trzeba nawet powyżej 10 złotych. Podrożały już także inne napoje, o czym donoszą nasi czytelnicy.
Kolański jest właścicielem m.in. marki Hellena. Na stacjach Orlen za butelkę jego produktu trzeba zapłacić nawet 5,69 zł. Dodajmy, że o pojemności 1,25 litra.
- Nie wszystkie napoje zostały objęte podatkiem, dlatego też na rynku pojawią się bardzo duże dysproporcje cenowe między napojami gazowanymi a sokami, nektarami, napojami mlecznymi czy izotonikami, które często mają w składzie dużo więcej cukru. Ta samo dotyczy piw bezalkoholowych, które już dziś są tańsze od napojów gazowanych - dodaje.
Jak stwierdza, obecna konstrukcja opłaty sprawia, że jest to bardziej niż cukrowa, opłata "gazowa", bo dużo mniejsze obciążenia fiskalne są na sokach. Tam, według Kolańskiego, także często jest dużo cukru, choć tego naturalnie występującego w owocach.
Zdaniem prezesa Coliana, aby sprzedaż nie spadła, producenci napojów będą oferować mniejsze opakowania. To sprawi, że podatek będzie niższy "na opakowaniu", ale przede wszystkim klient nie będzie uciekał od napojów nawet dwa razy droższych niż dotychczas. Na początek opłata cukrowa "odchudzi" więc butelki.
- Colian wprowadza nowy format 0,85 l, by cena nie była dla konsumenta barierą zakupową. Dotąd butelka oranżady Hellena 1,25 l kosztowała w granicach od 2 do 2,5 zł. Doliczając podatek cukrowy, podatek VAT i marżę sklepu, klient będzie musiał dopłacić od 1,2 do 1,5 zł. Oznacza to, że cena butelki może osiągnąć nawet 4 zł – opowiada.
To cena w zwykłym sklepie, bo - jak pisaliśmy - na stacjach paliw jego produkt, jeszcze w normalnym opakowaniu, kosztuje już prawie 6 zł. Według Kolańskiego opłata cukrowa nie sprawi, że Polacy zaczną chudnąć jak jego butelki. - Podatki nigdy nie będą tu dobrą metodą, bo ważniejsza jest edukacja - mówi money.pl.
Zdaniem Kolańskiego na podatku ucierpią najmocniej polscy producenci, a jego efektem będzie zmniejszenie się liczby firm działających na rynku. Spadek sprzedaży prognozowany jest na ok. 30 proc.
- Dodatkowo borykamy się z problemami związanymi z pandemią, która spowodowała około 15-procentowy spadek spożycia napojów. To znacznie utrudnia nasze działania. Jeśli spadki sprzedaży będą wyższe, oznaczać to może katastrofę dla branży napojowej w Polsce - mówi.
Opłata cukrowa obowiązuje od 1 stycznia. Formalnie płacić mają ją hurtowi dystrybutorzy. Objęte są nimi napoje słodzone cukrem, ale także słodzikami. Jest naliczany od wód słodzonych, napojów, nektarów, energetyków, itp.
Opłata składa się z części stałej (w wysokości 50 gr za litr napoju z cukrem lub słodzikiem) praz części zmiennej. To na przykład dodatkowe 10 gr za dodatek kofeiny lub dodatkowe 5 gr za każdy gram cukru powyżej 5 g na 100 ml napoju.