"Porozumienie Jarosława Gowina nie widzi możliwości poparcia projektu ustawy o podatku od reklam w zaproponowanym kształcie" - czytamy w stanowisku Porozumienia po piątkowym posiedzeniu prezydium partii.
"Porozumienie Jarosława Gowina popiera również poszukiwanie i wdrażanie rozwiązań, które pozwolą na zwiększanie przychodów Narodowego Funduszu Zdrowia, Narodowego Funduszu Ochrony Zabytków oraz utworzenie Funduszu Wsparcia Kultury i Dziedzictwa Narodowego w Obszarze Mediów. Podkreślamy jednak, że należy to robić, minimalizując negatywne skutki wzrostu obciążeń dla polskich przedsiębiorców" - czytamy dalej.
To oznacza, że "gowiniści" sprzeciwią się nowej daninie, którą rząd woli nazywać składką, przynajmniej dopóki zapisy projektu ustawy wprowadzające nowy podatek nie ulegną zmianie.
Jak pisał w czwartek reporter WP Michał Wróblewski, politycy Porozumienia mają żal do swojego koalicjanta o zachowanie w związku z próbą przejęcia władzy w partii przez Adama Bielana. To także może ważyć na postawie wobec tzw. podatku od mediów.
Sprzeciw Jarosława Gowina i jego partii może też wynikać z podejścia Porozumienia do kwestii gospodarczych. Kiedy powstawało w 2017 roku (po przekształceniu z Polski Razem) Gowin tak opowiadał o poglądach na gospodarkę nowo powstającej partii:
- Łączy nas wiara w wolny rynek, w niskie podatki, w prywatną własność, a równocześnie przywiązanie do tradycyjnych wartości, takich jak naród, patriotyzm i wiara chrześcijańska - tłumaczył. - Wszystkich nas łączy też przekonanie, że w polityce najważniejsza jest gospodarka - dodał, cytowany przez Polską Agencję Prasową.
Szczególnie istotne z punktu widzenia "składki z tytułu reklamy" są słowa o "niskich podatkach" i "prywatnej własności". Nowa danina uderzyłaby przede wszystkim w media prywatne, nienależące do państwa, a przez to niezasilane wpływami z tytułu abonamentu RTV i rekompensat, które wypłacane są z państwowego budżetu.
Nowe obciążenie mogłoby przeważyć na rentowności prywatnych wydawców gazet, właścicieli radiostacji, kanałów telewizyjnych, czy internetowych portali i sprawić, że na rynku ostałyby się wyłącznie media należące do państwa i te sympatyzujące z obecną władzą.
Burzliwy rok 2020
W koalicji iskrzy jednak od dłuższego czasu. We wrześniu 2020 roku koalicjanci stanęli przeciw sobie, a przyczynkiem do konfliktu był projekt ustawy nazwany "Piątką dla zwierząt". Choć powstał z inspiracji prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego w celu poprawy dobrostanu zwierząt, zawierał też regulacje wpływające na rentowność biznesów hodowców. "Niezależnie od szlachetnych intencji wnioskodawców w ustawie pojawiły się jednak przepisy zbyt daleko idące, sprzeczne z zasadą wolności gospodarczej oraz niezapewniające dostatecznej ochrony interesów polskich rolników i Skarbu Państwa" - tak brzmiał fragment ówczesnego oświadczenia Porozumienia.
W konsekwencji część posłów Porozumienia wstrzymała się od głosu w trakcie sejmowego głosowania nad przyszłością tego aktu.
Ostatecznie akt trafił do zamrażarki. Bardziej zdecydowany sprzeciw wypowiadało w tej sprawie ugrupowanie Zbigniewa Ziobry - Solidarna Polska. Zjednoczona Prawica nie rozpadła się, mimo tego kolejnego wstrząsu. Poprzedni poważny miał miejsce w kwietniu 2020 roku.
Wtedy to PiS zdecydował się przeforsować zmiany w Kodeksie wyborczym, które umożliwiłyby przeprowadzenie wyborów prezydenckich wyłącznie w trybie korespondencyjnym. Propozycja zmian była odpowiedzią na rozwój pandemii koronawirusa, a na stole pojawiła się na miesiąc przed datą wyborów.
- Porozumienie zagłosuje przeciw wprowadzeniu głosowania korespondencyjnego; przynajmniej w wyborach 10 maja. Uważamy, że nie da się ich w sposób sprawny i bezpieczny przeprowadzić - stwierdził rzecznik partii Porozumienie Kamil Bortniczuk w kwietniu. Wtedy to Jarosław Gowin zrezygnował z zasiadania na fotelu wicepremiera i ministra szkolnictwa wyższego.
Pomiędzy PiS-em a Porozumieniem rozpoczęła się gra, którą zakończyło porozumienie obu liderów partii z maja. Jarosław Gowin i Jarosław Kaczyński wspólnie zdecydowali, że wybory w maju się nie odbędą. Politycy ustalili, jak przeprowadzić wybory prezydenckie, które ostatecznie wygrał Andrzej Duda.
"Ustępując z funkcji wicepremiera i ministra nauki obiecałem, że doprowadzę do przesunięcia wyborów, a jednocześnie do utrzymania jedności obozu Zjednoczonej Prawicy. Słowa dotrzymałem" - napisał w tamtym czasie w mediach społecznościowych Gowin.
Limit 30-krotności składek na ZUS pozostał dzięki Gowinowi
Poważny spór pomiędzy koalicjantami wybuchł także w listopadzie 2019 roku. Wtedy to -  tuż po wyborach parlamentarnych - posłowie Prawa i Sprawiedliwości zaproponowali projekt ustawy znoszący tzw. limit 30-krotności składek na ZUS.
Jest to limit, dzięki któremu zarabiający ponad 10 tys. złotych miesięcznie nie płacą już składek na ZUS. Dlaczego? Bo dziś odkładane przez nich pieniądze oznaczałyby, że w przyszłości ZUS musiałby wypłacić im gigantyczne emerytury.
PiS potrzebował tych pieniędzy, by zabezpieczyć przyszłość programów socjalnych, a także po to, by spełnić przedwyborczą obietnicę o budżecie, który nie będzie mieć deficytu. Lecz Porozumienie od początku - jeszcze w okresie kampanii wyborczej - deklarowało, że zniesienia limitu nie poprze.
- Ta sprawa jest przesądzona, Porozumienie nie poprze zniesienia limitu 30-krotności - mówił wprost w programie "Money. To się liczy" Jarosław Gowin.
W kwestii limitu 30-krotności Gowin również postawił na swoim. Wobec braku poparcia koalicjantów posłowie PiS wycofali projekt ustawy tuż przed sejmowym posiedzeniem.
"Głosowałem, ale się nie cieszyłem"
Przed rekonstrukcją z października 2020 roku Gowin odpowiadał w rządach Beaty Szydło i Mateusza Morawieckiego za resort szkolnictwa wyższego. Pod koniec 2017 roku zaproponował pakiet zmian w funkcjonowaniu uczelni wyższych, nazwany "Konstytucją dla nauki".
"Konstytucja dla nauki" zakładała zwiększenie nakładów finansowych na uczelnie publiczne. Oprócz tego reforma miała sprawić, że polskie czasopisma i dorobek naukowców będą miały łatwiejszą drogę, by przebić się do światowej nauki. Ustawa wprowadziła również nowe organy doradcze na uczelniach. O szczegółach zmian pisaliśmy na money.pl.
Propozycje Gowina wywołały jednak sprzeciw wśród części środowiska naukowego oraz wśród studentów. Na pakiet dla nauki nosem kręciło także część posłów PiS, w tym m.in. Krystyna Pawłowicz.
- "Konstytucja dla nauki" wejdzie w życie, nie mam co do tego wątpliwości. Czasami głosowałem za różnymi rozwiązaniami i się nie cieszyłem, teraz niektórych czekają podobne głosowania - tak Jarosław Gowin komentował zgłaszane ze strony polityków PiS uwagi do jego projektu. Ostatecznie reforma szkolnictwa wyższego weszła w życie w 2018 roku.
Media solidarne ws. składki od reklam
W środę w ramach akcji "Media bez wyboru" większość mediów komercyjnych zaprotestowała przeciwko podatkowi od reklamy. Protest objął m.in. pierwsze strony gazet. Część kanałów telewizyjnych i rozgłośni radiowych przestało nadawać. Użytkownicy serwisów internetowych, w tym m.in. WP i money.pl, nie mieli możliwości przeczytać wiadomości, gdyż serwisy internetowe przysłoniła czarna plansza. Więcej przeczytasz tutaj.