Sieci handlowe w Polsce wypracowały w 2018 roku dla budżetu państwa łącznie 1,6 mld zł podatku dochodowego od firm (CIT), czyli oddały niecałe 0,7 proc. swoich obrotów. To o wiele więcej niż rok wcześniej. Wpłaty największych marketów z CIT wzrosły o 311 mln zł rok do roku.
Dużo czy mało? Rząd PiS od lat twierdzi, że za mało, posądzając sieci o celowe unikanie opodatkowania. Stąd m.in. pomysł podatku handlowego, który czeka jeszcze na decyzję europejskiego sądu po apelacji Komisji Europejskiej.
Postanowiliśmy sprawdzić, czy są podstawy, by oskarżać handel w Polsce o unikanie podatku. Zrobiliśmy to w bardzo prosty sposób. Wiemy, że w Polsce sieci płacą równowartość 0,7 proc. obrotów na CIT - wystarczy porównać, ile wpłacają podatków w innych krajach, w których działają. Okazuje się, że nie tylko nie jest źle, ale wręcz dobrze.
Zobacz też: Ważą się losy podatku handlowego. "Proces będzie trwał jeszcze kilka miesięcy"
Zara najbardziej rentowna
Spośród wielkich sieci największe podatki dochodowe płaci Inditex, hiszpański właściciel sklepów odzieżowych Zara. Średnio w krajach, w których działa, oddaje lokalnym skarbówkom podatek w wysokości 3,8 proc. swoich obrotów. W Polsce - zaledwie 0,7 proc.
Ale już z firmą Pepkor, południowoafrykańskim właścicielem sieci Pepco w Polsce, jest sporo lepiej. Średnio oddaje ona w podatku 2,8 proc. swoich obrotów, a w Polsce - 2,7 proc., czyli prawie tyle samo.
Dużo płaci też Kingfisher, właściciel Castoramy - średnio 1,6 proc. obrotów. Ale w Polsce oddaje jeszcze więcej, niż wynosi średnia - bo 1,7 proc.
Mniej hojna jest Ikea. Średnio opłaca na całym świecie CIT w wysokości 1,1 proc. swoich obrotów, a w Polsce w ubiegłym roku oddała tylko 0,7 proc. Rok wcześniej płaciła jednak dwa razy więcej.
Największa sieć w Polsce - Biedronka, kierowana przez Jeronimo Martins, wpłaciła 1 proc. obrotów w formie CIT. Na całym świecie - 0,8 proc.
Niedziałający w Polsce Walmart zostawia skarbowi USA podatek w wysokości średnio 1 proc. swoich obrotów. Jak widać, poziomy płatności są dość zbliżone. Biedronka ma rentowność podobną jak Walmart i płaci podobny procent podatku.
Sieci charytatywne. Od lat nie płacą podatku
Oczywiście są takie przykłady, jak Auchan, który w Polsce od trzech lat nie wpłacił ani grosza CIT. Ale spółka na całym świecie przechodziła w ostatnich latach ciężkie chwile. Na poziomie grupy kapitałowej w ostatnim roku wpłaciła podatki równe zaledwie 0,1 proc. obrotów - wynika z raportu finansowego. Po prostu przynosi coraz mniejsze zyski.
Podobnie jest z Tesco, które nawet likwiduje obecnie sieć hipermarketów w Polsce, by skupić się na mniejszych sklepach. Klienci nie dość, że częściej kupują w internecie, to jeszcze chętniej wybierają mniejsze sklepy, jak Biedronka, czy Lidl, jeśli tylko ceny w nich nie odbiegają znacząco od tych w hipermarketach.
Od czterech już lat nie wpłaciła w Polsce ani złotówki podatku (czyli nie miała zysków) sieć półhurtowni Makro Cash and Carry, własność niemieckiego Metro AG. Metro na całym świecie płaciło średnio 0,7 proc. w ostatnich dwóch latach.
Pozostaje pytanie: "po co prowadzić działalność, która wciąż przynosi straty?". Zrozumiałe, że są straty, gdy sieć się rozwija, ale tu ten etap dawno się skończył. Działalność charytatywna?
Ceny transferowe?
Tak czy inaczej 0,7 proc. od obrotów w postaci CIT wpłacane przez sieci handlowe w Polsce można uznać za poziom nieodbiegający od tego, co się dzieje na świecie. Takie wnioski można wysnuć na podstawie wpłat do polskiego budżetu w ubiegłym roku. A warto podkreślić, że były one dużo większe niż w roku 2017.
Być może praktyka wyprowadzania zysku za granicę była stosowana, ale najnowsze dane sugerują, że to już przeszłość.
Dlaczego wcześniej było to możliwe? Tu wchodzi pojęcie tak zwanych cen transferowych. Ich stosowanie możliwe jest w międzynarodowych korporacjach. Spółki-córki kupują na przykład towar od swoich zagranicznych spółek-matek po zawyżonych cenach, sprzedają potem bez zysku albo tylko z małym zyskiem i koniec końców w Polsce wychodzą na minus. Spółka-matka rozliczy sobie podatek dochodowy w kraju, w którym jej się podoba. Przypadki niektórych sieci faktycznie mogą utwierdzać w podejrzeniu o stosowanie takich mechanizmów.
Stąd pomysł podatku handlowego. Ustawa o nowym podatku została przyjęta latem 2016 r. i miała obowiązywać od września tamtego roku. Ale tuż po jej wejściu w życie została zawieszona przez Komisję Europejską. W maju unijny trybunał uznał jednak, że Polska ma prawo do opodatkowania wielkich sieci handlowych. Komisja odwołała się od tego wyroku.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl