W internecie pojawiło się sporo informacji o tym, że od 2024 r. wchodzą nowe obowiązki, które dotkną m.in. sprzedających na popularnych platformach internetowych. Niektórzy idą wręcz krok dalej i sugerują, że pojawi się nowy podatek od sprzedaży w sieci. A jak jest w rzeczywistości?
Podatek od sprzedaży w internecie. Kiedy płacić?
Przede wszystkim nie jest tak, że dotychczas nie musieliśmy płacić podatku od sprzedaży w internecie. Istnieje bowiem coś takiego jak sprzedaż okazjonalna. Mówimy o niej w momencie, gdy sprzedajemy należące do nas przedmioty lub sprzęty domowego użytku. Od części takich transakcji musimy odprowadzić podatek.
Podatek od sprzedaży okazjonalnej trzeba odprowadzić po spełnieniu dwóch warunków:
- jeżeli sprzedaż produktu nastąpiła w czasie krótszym niż pół roku od dnia zakupu;
- jeżeli na tej transakcji zarobimy, czyli sprzedamy towar drożej, niż sami za niego zapłaciliśmy.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Zysk z takiej transakcji musimy opodatkować i wykazać w formularzu PIT-36. Co istotne, dotyczy to wyłącznie kwoty, którą zarobimy. Jeżeli więc kupiliśmy np. kurtkę na wyprzedaży za 100 zł, a sprzedamy ją po dwóch miesiącach za 250 zł, to podatek trzeba zapłacić od kwoty 150 zł.
Jeżeli natomiast kurtka wisiała w naszej szafie ponad sześć miesięcy i dopiero po tym czasie zdecydowaliśmy się ją sprzedać, to podatkiem nie musimy się już martwić. Nie ma znaczenia tutaj nawet to, że sprzedamy ją po cenie wyższej niż zapłaciliśmy.
Zmiany w prawie od 2024 r.
Dobrze, więc co zmieni się od 2024 roku? Dojdzie nowy obowiązek dla platform sprzedażowych, takich jak m.in. Allegro, OLX czy Vinted. Będą one raportować do Urzędów Skarbowych dane o transakcjach zawieranych za ich pośrednictwem.
– Będą to zagregowane dane, a nie o poszczególnych transakcjach – zapewniał w lipcu 2022 r. dr Marcin Lachowicz, dyrektor departamentu polityki podatkowej w Ministerstwie Finansów, cytowany przez "Dziennik Gazetę Prawną".
Wymóg taki nakłada na platformy dyrektywa unijna DAC7. Projekt przepisów implementujących prawo europejskie MF zaprezentowało w wakacje ubiegłego roku.
W praktyce oznacza to dodatkowe obowiązki zarówno pod kątem biznesowym, jak i technicznym. Przedsiębiorcy, oprócz przeformułowania regulaminów działalności, powinni dostosować własne systemy do pobierania wymaganych danych oraz zapewnić ich bezpieczne przechowywanie – zauważa w rozmowie z money.pl Rafał Gadomski, CEO Advox Studio, firmie specjalizującej się w e-commerce.
Nowy obowiązek dla platform
Chodzi o to, by wyłapywać osoby zarabiające na sprzedaży za pośrednictwem platform internetowych, które dziś unikają odprowadzania z tego tytułu należnego podatku. – Warto dodać, że przepisy kierowane są głównie do podmiotów sprzedających na dużą skalę – podkreśla Rafał Gadomski.
Co to oznacza? Do rejestru, który finalnie otrzyma fiskus, nie trafią dane mniejszych sprzedawców. Spać spokojnie mogą ci, którzy na danej platformie rocznie:
- notują mniej niż 30 transakcji;
- osiągają obroty do 2 tys. euro (ok. 9,4 tys. zł).
Trzeba tutaj jednak podkreślić, że obowiązek ten nie ma żadnego związku ze wspomnianym wcześniej podatkiem od okazjonalnej sprzedaży.
Podatek trzeba zapłacić w jeszcze jednym przypadku
Ostatnią kwestią związaną z zakupami w sieci, która może budzić wątpliwości, jest podatek PCC (od czynności cywilno-prawnych), który musi odprowadzić kupujący. Jak zauważa serwis next.gazeta.pl, trzeba go odprowadzić nie tylko w przypadku kupna mieszkania czy samochodu, ale także: roweru, konsoli do gier, komputera czy aparatu.
Kupujący musi odprowadzić podatek PCC po spełnieniu dwóch warunków:
- jeżeli sprzedawca nie jest płatnikiem VAT (czyli nie prowadzi działalności gospodarczej);
- jeżeli wartość zakupionego przedmiotu przekroczy 1 tys. zł.
Jeśli chcesz być na bieżąco z najnowszymi wydarzeniami ekonomicznymi i biznesowymi, skorzystaj z naszego Chatbota, klikając tutaj.