Stały Komitet Rady Ministrów zajmuje się projektem Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji o ochronie ludności i obronie cywilnej. Przewiduje on m.in. stworzenie Funduszu Ochrony Ludności i Obrony Cywilnej, w ramach którego mają być m.in. tworzone schrony.
Fundusz mają zasilać duże państwowe firmy, a konkretnie "spółki o istotnym znaczeniu dla gospodarki państwa". Jak czytamy w dokumencie, mają one przeznaczać corocznie co najmniej 3 proc. wydatków inwestycyjnych za rok poprzedni na realizację zadań ochrony ludności i obrony cywilnej tych spółek.
Kolejny zapis wskazuje, że na finansowanie zadań z zakresu ochrony ludności i obrony cywilnej przeznacza się corocznie środki w wysokości nie niższej niż 0,3 proc. PKB. Opierając się na prognozie MFW na rok 2024, możemy potencjalnie mówić o ok. 10 mld zł.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Państwowe firmy mogą zapłacić fortunę
Wśród firm, które wskazuje ustawa, znajdują się największe państwowe spółki. Łącznie 26 podmiotów, w tym:
- Agencja Rozwoju Przemysłu,
- GPW,
- Enea,
- Exatel,
- Grupa Azoty,
- Grupa Lotos,
- Jastrzębska Spółka Węglowa,
- KGHM,
- Krajowa Spółka Cukrowa,
- PGE.
Wysokość składek, które będą odprowadzać, można dziś jedynie oszacować w przybliżeniu. Uchwalenie przepisów w obecnym kształcie może oznaczać, że czołowe państwowe spółki będą zmuszone do odprowadzania sporych kwot na rzecz funduszu. Przykład?
PGE wydała w zeszłym roku 9,7 mld zł na inwestycje - oznaczałoby to, że jej "składka" wyniesie blisko 300 mld zł. Enea przeznaczyła na podobne cele 3,27 mld zł, teoretycznie zmuszona byłaby więc zapłacić ok. 100 mln zł.
Grupa JSW w raporcie za rok 2023 wskazała kwotę 4,2 mld zł na cele inwestycyjne, co przekładałoby się na opłatę w wysokości ok. 125 mln zł. KGHM - przeznaczył na inwestycje blisko 3,5 mld zł - "danina" wyniosłaby więc ok. 105 mln zł.
Taką armię szykuje rząd. Będzie drożej o 208 mld zł
Ekspertka ocenia nowy pomysł rządu
Dr hab. Iwona Gębusia, radca prawny z kancelarii Legal Insight, w rozmowie z money.pl zwraca na inne problemy, które wynikają z projektowanych przepisów. Radczyni podkreśla, że projektowana regulacja jest zbyt nieokreślona i może prowadzić do nadużyć.
- W mojej ocenie projektowana regulacja jest w obecnym kształcie zbyt labilna i nieokreślona, przez co nie spełnia oczekiwanego od prawodawcy wymogu proporcjonalności i jednoznaczności, a także stanowi pokusę do nadużyć ze strony decydentów politycznych - wyjaśnia.
Ekspertka zwraca uwagę na fakt, że katalog spółek objętych tym obowiązkiem określa premier w drodze rozporządzenia. W konsekwencji, jak stwierdza, od woli (także politycznej) aktualnego premiera zależy, która spółka będzie zobowiązana do przeznaczenia corocznie co najmniej 3 proc. wydatków inwestycyjnych za rok poprzedni na inwestycje związane z zapewnieniem realizacji zadań ochrony ludności.
Autorka analizy podkreśla, że w wykazie spółek istotnych może znaleźć się właściwie każdy podmiot, choćby ze znikomym udziałem właścicielskim Skarbu Państwa.
Powyższa reguła dotyczy także spółek publicznych (obecnie jest to np. Orlen, KGHM, GPW, PHN), co pośrednio wpłynie na ekonomiczne uszczuplenie praw akcjonariuszy giełdowych. Spółki istotne oraz ich wspólnicy albo akcjonariusze nie mają zapewnionych żadnych środków, które równoważyły ekonomicznie i celowościowo powyższą daninę na zadania ochrony ludności - ocenia ekspertka.
Podkreśla jednocześnie, że w projekcie brakuje wymogu zgody organu właścicielskiego spółki (zgromadzenia wspólników albo walnego zgromadzenia) na przeznaczenie konkretnej kwoty na cel publiczny.
- Co budzi wątpliwości z punktu widzenia ochrony własności udziałów lub akcji spółki i pozostawia zbyt szeroki margines uznaniowości dla zarządów tych korporacji - wskazuje.
Zdaniem przedstawicielki Legal Insight, nie jest także jasny mechanizm kalkulacji wydatków inwestycyjnych za rok poprzedni. - To jest czy kwota tych wydatków ma zostać oszacowana przez zarząd spółki, czy wynikać z ostatniego rocznego sprawozdania finansowego, a jeśli tak, to czy chodzi o sprawozdanie dopiero co przygotowane, czy już zatwierdzone - precyzuje.
Brak górnego limitu i niejasne kryteria
Kolejnym problemem, na który zwraca uwagę ekspertka, jest brak określenia górnego pułapu należności. - Nie jest jasne, kto będzie precyzował kwotę płatną na zadania ochrony ludności, czy będzie to okólnik od rządu, czy może autonomiczna decyzja zarządu lub walnego zgromadzenia spółki istotnej - wyjaśnia.
Ekspertka podkreśla, że pozostawienie tak szerokiej uznaniowości po stronie zarządu spółki i np. Rady Ministrów rodzi zagrożenie korupcji politycznej. Jak zaznacza, istnieje ryzyko, że olbrzymie transfery na uzasadnione cele publiczne zostaną wykorzystane zgodnie z doraźnym życzeniem rządzących, motywowanych niejednokrotnie interesem osobistym lub politycznym.
Dr hab. Iwona Gębusia zwraca również uwagę na potencjalne problemy z transparentnością wykorzystania środków przeznaczonych na zadania ochrony ludności. Jej zdaniem istniejące instrumenty kontroli mogą okazać się niewystarczające, w tym przepisy ustawy o dostępie do informacji publicznej, czy prawo do informacji wspólnika albo akcjonariusza spółki wynikające z kodeksu spółek handlowych.
Jeszcze więcej wątpliwości
Pełnomocnik zarządu ds. legislacyjnych Związku Miast Polskich Marek Wójcik w rozmowie z Polską Agencją Prasową również podnosi wątpliwości dotyczące projektu. - Popieramy pomysł utworzenia funduszu, który będzie służył realizacji zadań. Ma to funkcjonować w formule czteroletniego programu, ale kiedy się dowiedzieliśmy o tym, że Minister Finansów uważa, że niewykorzystane w danym roku środki wracałyby do budżetu państwa, to się martwimy - podkreślił.
Nie da się na pstryknięcie palca zbudować schronów. To wymaga przygotowania. Będą to niełatwe prace budowlane, przygotowanie dokumentacji, uzyskanie niezbędnych zgód, np. środowiskowych, a kiedy to już nastąpi, będą procedury zamówień publicznych. To także trwa. Jestem przekonany, że pierwszy rok funkcjonowania ustawy i tego funduszu, czyli rok 2025, nie będzie zbyt obfity w projekty budowy obiektów schronienia - ocenił.