Ministerstwo Finansów pracuje nad zmianami w ustawie o podatkach oraz opłatach lokalnych. Money.pl ujawnił jako pierwszy, że chodzi m.in. o nowy sposób zasilania budżetów samorządów.
Będąca w koalicji rządzącej Lewica opowiada się za wprowadzeniem podatku katastralnego, co miałoby - jej zdaniem - obniżyć ceny nieruchomości. Wszystko wskazuje jednak na to, że rząd tego rozwiązania nie wprowadzi.
Jarosław Neneman, podsekretarz stanu w Ministerstwie Finansów, podczas Local Trends - Samorządowego Kongresu Finansowego, odniósł się do kwestii podatku katastralnego. - Nie będzie katastru - zadeklarował, jak relacjonuje Business Insider Polska.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Co to podatek katastralny?
"Obecnie w naszym kraju podatek od nieruchomości ma charakter 'kwotowy'. Oznacza to, że jest płacony od metra kwadratowego domu lub mieszkania. Wysokość daniny wyznaczają gminy jednak w ramach ustanowionego przez rząd maksimum. Obecnie wynosi ono 1,15 zł za metr kwadratowy. Podatek katastralny natomiast byłby płacony od wartości mieszkania (podatek ad valorem)" - pisał niedawno dla money.pl Kamil Fejfer, dziennikarz piszący o ekonomii, gospodarce i kulturze.
Dalej wyjaśniał, że jednym z powodów wzrostu cen mieszkań jest to, że są one dobrem inwestycyjnym. Cześć osób kupuje je, aby w nich mieszkać, ale niektórzy - zamożniejsi - uważają je za dobrą lokatę kapitału.
"Takie inwestowanie w nieruchomości powoduje, że z rynku znikają lokale, które mogłyby służyć do mieszkania właśnie. Mniej zamożna klasa średnia konkuruje więc z bogatymi osobami, które 'zdejmują' z ryku część oferty. I ci drudzy zawsze przelicytują ekonomicznie tych pierwszych. Podatek katastralny mógłby spowodować spadek atrakcyjności inwestycyjnej mieszkań" - wyjaśniał Fejfer. Zaznaczył przy tym, że nie jest to panaceum na rosnące ceny.