Premier Matuesz Morawiecki w rozmowie z WP poinformował o zmianie planów minister finansów. Jego najnowsza propozycja to stawka 0 proc. PIT dla osób poniżej 26. lat. I to nie zależnie od formy zatrudnienia. Przy umowie o pracę czy umowie zlecenie to znaczna ulga, ale i tak trzeba będzie opłacać składki: emerytalną, rentową czy chorobową. Nadal więc coś tam do kasy państwa wpadnie.
Prawdziwym wywróceniem do góry nogami całego systemu podatkowego będzie jednak umowa o dzieło. Ta nie jest oskładkowana – nie płaci się od niej na ZUS. A prawdopodobnie od przyszłego roku nie będzie też w żaden sposób opodatkowana. To naprawdę nie jest żart – ani pracodawca, ani pracownik nie zapłacą ani złotówki żadnej daniny.
Oczywiście jest tu pewien limit. Premier Morawiecki ustawił go jednak ekstremalnie wysoko - na pierwszym progu podatkowym. Ten dotyczy zaledwie ok. 3 proc. polskich podatników. A w przypadku tych młodych jest to pewnie jeszcze mniej. Mało kto zarabia powyżej 7200 zł miesięcznie.
Zobacz: Premier Morawiecki w ogniu pytań Machały i Makowskiego. Zobacz cały wywiad
Osoby młode dostaną więc coś, co jest całkowitym ewenementem od czasu powstania podatków dochodowych przed blisko 200 lat. Teoretycznie w PRL-u pracownicy też nie płacili żadnych danin, ale tylko dlatego, że robił to za nich pracodawca. Tu podatku nie zapłaci nikt. Brutto będzie równało się netto.
Ile osób może skorzystać z tego rozwiązania? To trudno policzyć. Według GUS osób pracujących na umowie o dzieło było dwa lata temu 121 tys. Eksperci jednak często podważają te dane i twierdzą, że takich osób jest zdecydowanie więcej. Przy zerowym podatku zapewne dzieło stanie się jeszcze popularniejsze.
Dotąd doradcy podatkowi żartowali, że jedyną nieopodatkowaną w Polsce pracą jest ta wykonywana przez prostytutki. Od nierządu rzeczywiście podatku się nie pobiera. Wiele osób próbowało wykorzystać ten fakt i gdy fiskus wykrył na ich koncie duże sumy pieniędzy z tzw. niewiadomego źródła, twierdziły, że zarobiły je, wykonując najstarszy zawód świata.
Czy 0 proc. dla młodych też będzie źródłem wyłudzeń? Przede wszystkim trzeba zwrócić uwagę, że z formalnego punktu widzenia podatek jest, tylko stawka wynosi zero. Trzeba będzie więc złożyć PIT. A to oznacza, że fiskus będzie mógł zweryfikować wiek podatnika.
Premier Morawiecki w wywiadzie zastrzegł, że aby uniknąć wyłudzeń, zerowa stawka nie będzie dotyczyć jednoosobowych działaności gospodarczych. Także limit 7200 zł miesięcznie jest pewnym domykaniem ewentualnych luk. Niewątpliwie jednak można założyć, że pan Janusz prowadzący firmę budowlaną zatrudni na umowę o dzieło z pensją 7000 zł brutto i netto jednocześnie swoją córkę, syna i dzieci szwagra. Pytanie, jak na takie patologie reagować będą urzędy skarbowe?
Niewątpliwie zerowa stawka wypromuje tzw. śmieciowe umowy wśród młodych do gigantycznych rozmiarów. I to jest wielki minus tego rozwiązania. Na dzieło będzie opłacało się przejść każdemu, kto pracuje i ma poniżej 26 lat. Młody zatrudniony na etacie będzie miał do wyboru dostać 2100 zł lub 3000 zł na umowę o dzieło, a uwzględniając koszt pracodawcy nawet 3600 zł. To prawie dwa razy więcej.
Tak więc 26. urodziny będą bardzo smutnym i ekonomicznie całkowicie nieopłacalnym wydarzeniem. Na dodatek nauczymy najmłodszych, że podatków płacić nie trzeba, że państwo jakoś tak samo się finansuje. To da tylko polityczne paliwo dla ekstremistów pokroju Korwin- Mikkego.
Rozwiązanie minister Teresy Czerwińskiej, która chciała, by stawka 0 proc. była tylko dla etatowców, był więc dobrym i rozsądnym rozwiązaniem. Praca bez podatku, jakkolwiek ciekawie to brzmi, będzie tylko wykrzywieniem i rynku pracy i systemu podatkowego. Z oczywistymi wieloma próbami wyłudzeń.
Pytanie więc, czy to pomoc dla młodych w znalezieniu pracy, wśród których bezrobocie rzeczywiście jest wyższe, czy jednak tylko kupowanie ich głosów?
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl