Minister finansów Tadeusz Kościński, który był gościem VIII Cashless Congress w Warszawie, wyjaśniał, że transakcje bezgotówkowe ograniczają szarą strefę. Dzięki temu zwiększają się dochody podatkowe.
Na kongresie pojawili się również eksperci EY, którzy przedstawili wyniki własnych badań dotyczących wpływu płatności bezgotówkowych na ukrócenie zjawiska szarej strefy oraz luki podatkowej.
Marek Rozkrut z EY przypomniał kolejny raz, czym jest szara strefa i jak się dzieli. O szarej strefie można mówić, gdy pewne transakcje, produkty lub usługi nie zostały w żaden sposób zarejestrowane. Dzięki temu sprzedawca unika konieczności uiszczenia należnych podatków i składek.
- Cechą wspólną zdecydowanej większości transakcji w szarej strefie jest to, że one są realizowane przy pomocy płatności gotówkowych, bo gotówka umożliwia ukrycie tej transakcji i niezapłacenie podatków - powiedział.
Podzielił również szarą strefę na pasywną i aktywną. Szara strefa aktywna występuje za zgodą obu stron transakcji. Dla przykładu: nabywca i sprzedawca ustalają zaniżoną cenę towaru lub usługi, na który następnie sprzedawca nie wystawia faktury.
Natomiast szara strefa pasywna ma miejsce wtedy, kiedy nabywca płaci pełną kwotę, ale nie otrzymuje paragonu lub faktury.
W ocenie Rozkruta walczyć z tym zjawiskiem pomagają płatności elektroniczne. Jak? Gdyż przy tego typu płatnościach każda transakcja powinna być w jakiś sposób zarejestrowana.
Rozkrut przedstawił też konkretne liczby. Z analiz EY wynika, że szara strefa w 2018 roku wyniosła 10,8 proc. Zdecydowana większość to szara strefa gotówkowa. EY oszacowało, że utracone wpływy z podatków w wyniku gotówkowej szarej strefy to ponad 38 mld złotych (według cen z tamtego roku).
Pasywna szara strefa w tym wypadku wyniosła aż 31 mld złotych, z czego ponad 21 mld złotych z "zaoszczędzonego" VAT-u przez działających w szarej strefie. Ekspert wskazał, że to właśnie pasywną część dałoby się ograniczyć w znacznym stopniu dzięki płatnościom bezgotówkowym.