Rząd PiS zawiesił pobór podatku handlowego do 2018 roku. Ale nie zlikwidował obowiązków. Sklepy nadal muszą więc co miesiąc przekazywać fiskusowi informacje, o tym, ile powinny zapłacić podatku. Kto nie złoży deklaracji, musi się liczyć z wysoką karą finansową. Pierwszy termin na złożenie deklaracji mija we wtorek 25 października.
Podatek handlowy był jedną ze sztandarowych zmian rządu Prawa i Sprawiedliwości. Ale PiS ustąpił z placu boju, gdy ostro do gry wkroczyła Komisja Europejska. Rząd już ogłosił zawieszenie poboru, jednocześnie pracuje nad nowelizacją ustawy.
Wbrew pozorom, przedsiębiorcy - a zwłaszcza ich księgowi - wcale nie mają problemu z głowy. "Zawieszenie poboru podatku od sprzedaży detalicznej nie zwalnia z innych obowiązków podatkowych, w tym składania miesięcznych deklaracji o wysokości podatku od sprzedaży detalicznej (PSD-1)" - głosi komunikat Ministerstwa Finansów.
- Rozporządzenie zwalnia firmy jedynie z płatności podatku, ale wszystkie inne przepisy pozostają w mocy, w tym obowiązek składania deklaracji. To oznacza, że do wtorku firmy muszą przekazać ministerstwu informacje o podatku, który zapłaciliby, gdyby nie weszły przepisy zawieszające - tłumaczy Małgorzata Samborska, szefowa bieżącego doradztwa podatkowego w Grant Thornton.
Po co ministerstwu finansów informacje o podatku, który przecież i tak nie zasili budżetu? Dla rządzących będzie to cenna informacja o możliwych do uzyskania wpływach w przyszłości. Do tej pory szacowano, że będzie to rocznie kwota około 1,6 mld zł.
Często jednak rzeczywistość okazuje się zupełnie inna, co widać już choćby po ściągalności tzw. podatku bankowego. Z jego tytułu instytucje finansowe zapłacą w tym roku o około 1,5 mld zł mniej niż zakładano. Więcej na ten temat pisaliśmy TUTAJ.
Podatku nie płacą, ale deklaracje składać muszą
Zdaniem Małgorzaty Samborskiej, taka postawa urzędników jest jednak nie fair względem podatników.
- Przygotowywanie comiesięcznych deklaracji tego typu jest żmudne i pracochłonne. W wielu przypadkach nie wystarczy wziąć obrotu z kasy fiskalnej, bo ustawa zawiera różnego rodzaju wyłączenia, co do których też muszą być spełniane określone warunki - podkreśla doradca podatkowy.
Doradcy podatkowi przyznają, że otrzymują coraz częściej zapytania ze strony firm, czy mogą złożyć deklarację na przykład o zerowym przychodzie, skoro i tak nie ma z tego obowiązku zapłaty. Małgorzata Samborska odradza takie działanie. Jej zdaniem może to być uznane za składanie nieprawdziwych informacji, co podlega karze. Oczywiście kwoty zależą od konkretnej sytuacji, ale górne limity ustawowe mówią nawet o milionach złotych.
W tym wszystkim teoretycznie może być coś pozytywnego dla firm. Jeśli w ciągu ponad roku z deklaracji okaże się, że wpływy byłyby znacznie niższe od spodziewanych przez rząd, być może władza dojdzie do wniosku, że nie warto iść na wojnę z Komisją Europejską i pracować nad przepisami, które przyniosą znikome efekty dla budżetu.
Kwota na poziomie 1,6 mld zł w porównaniu do łącznych planowanych przychodów na przyszły rok jest bardzo niewielka. W tym roku mają one wynieść blisko 317 mld zł. Jest to więc zaledwie 0,5 proc.