Nowa ordynacja podatkowa nie jest jedyną zmianą, którą chcą zafundować nam urzędnicy z Ministerstwa Finansów - wynika z informacji money.pl. W resorcie przy ulicy Świętokrzyskiej tworzone są projekty ustaw całkowicie wywracające obecny system.
- Mamy ambitny plan, by w ciągu 2 lat wprowadzić trzy ustawy o podatkach dochodowych. To bardzo prosty PIT, podatek od przedsiębiorców, który obejmowałby wszystkich prowadzących działalność gospodarczą oraz podatek od zysków pasywnych, czyli podatek od zysków osiąganych z kapitału - potwierdza w rozmowie z money.pl Maciej Żukowski, dyrektor Departamentu Podatków Dochodowych w Ministerstwie Finansów.
Pomysł resortu największą zmianę przyniósłby przedsiębiorcom. Dziś bowiem firmy korzystają z tej samej ustawy o podatku dochodowym od osób fizycznych (PIT), jak osoby zatrudnione na umowy o pracę czy umowy cywilnoprawne. To ma się zmienić.
Określony przez Żukowskiego jako "Unified business tax" nałożony byłby na każdego prowadzącego działalność niezależnie od jej formy. Różnica byłaby jedynie w sposobie jego obliczania, który byłby uzależnony od skali prowadzonego biznesu (resort dopuszcza opodatkowanie ryczałtowe drobnej działalności gospodarczej). Ci najmniejsi, jak np. fryzjer płaciliby ryczałt, a najwięksi już podatek obliczany od zysku z prowadzonej działalności gospodarczej.
Trzecia ustawa dotyczyłaby opodatkowania dochodów pasywnych, czyli podatków od zysków kapitałowych. Dziś podatek ten znany jest przez nazwisko twórcy - Marka Belki.
Wszystko wskazuje jednak na to, że na taką rewolucję musimy jeszcze poczekać. - Prace nad tymi ustawami są bardzo zaawansowane, ale na razie nie wychodzimy z nimi do konsultacji zewnętrznych. Daje nam to czas na rozmowę o konkretnych rozwiązaniach, co przy tak zasadniczej zmianie jest absolutnie krytyczne - podkreśla Żukowski.
Rewolucja w odcinkach
Te zmiany mają być kolejnym krokiem w rewolucji podatkowej, która prowadzi do uproszczenia i uszczelnienia systemu podatkowego w Polsce. I tak na przykład pomysł wyraźnego rozdzielenia opodatkowania zysków z prowadzonej działalności od zysków osiąganych z kapitału, to rozwinięcie obowiązującego od tego roku rozdziału źródeł przychodów w podatku CIT.
Zobacz też: Jak uszczelnić raj. Wielka debata o podatkach, która nie zawsze uderza tam, gdzie trzeba
Dotychczas podejmowane działania już przyniosły policzalne efekty. - Zarówno w PIT, jak i CIT, w okresie styczeń-wrzesień mamy kilkunastoprocentowe wzrosty. 14 proc. wyższa ściągalność PIT daje nam niemal 10 mld ekstra, a 16 proc. w CIT prawie 5 mld zł. Spodziewam się, że w ujęciu rocznym dobijemy nawet do 20 proc. wzrostów. W samym CIT to może być nawet 6-7 mld zł - przyznał Maciej Żukowski.
Poprawa ściągalności podatków dochodowych, to m.in. pokłosie ściągnięcia ekspertów podatkowych z rynku. - O ile optymalizacje podatku VAT były efektem czystego przestępstwa, o tyle przy podatku dochodowym sytuacja była bardziej "subtelna" - podkreśla Żukowski i wyjaśnia, że każda z pojedynczo podejmowanych czynności optymalizacyjnych była legalna, ale ich efekt już niekoniecznie.
"Lotne brygady optymalizacji"
- Mieliśmy do czynienia z całymi "liniami produkcyjnymi" optymalizacji i "lotnymi brygadami" doradców, którzy sprzedawali całe pakiety czynności prowadzących do uzyskiwania nieuprawnionych korzyści podatkowych - wyjaśnia urzędnik.
W jego ocenie wzrost wpływów budżetowych z tytułu CIT to efekt zamknięcia możliwości stosowania części znanych rozwiązań optymalizacyjnych. Jak dodaje, jeszcze cztery lata temu w Polsce optymalizacje były na porządku dziennym i stosowane w tak "bezczelny" sposób, że zachodni doradcy podatkowi żartowali, iż tego typu oszustwa przeprowadzano w krajach postkolonialnych na początku XX wieku, w celu przetransferowania zysków bez opodatkowania do krajów Europy Zachodniej.
Żukowski, który przez lata pracował jako doradca podatkowy, stwierdza, że te operacje były na tyle oczywiste, iż musiały się odbywać za cichym przyzwoleniem albo kompletną niewiedzą władz skarbowych. Za najważniejsze z tych, które już zablokowano, uznaje się optymalizacje dokonywane przez podatkowe grupy kapitałowe na nieruchomościach, wspomniane już odseparowanie zysku operacyjnego od kapitałowego oraz blokowanie "mniejszych" mechanizmów optymalizacyjnych, jak np. kupowanie spółki za jej przyszłe zyski.
Ostatecznie wzrost ściągalności CIT w okresie styczeń-wrzesień o 4,7 mld zł stanowi 10 proc. luki szacownej przez Szkołę Główną Handlową czy wynikającą z dokumentów afery LuxLeaks.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez * *dziejesie.wp.pl