Od stycznia urzędy skarbowe dostały prawo wydawania wiążących interpretacji prawa. Jak to działa? Jeśli przedsiębiorca ma wątpliwości, czy musi zapłacić podatek od jakiejś transakcji, może wysyłać pytanie do swojej skarbówki. Jeśli urząd odpisze: "Według naszej interpretacji płacić pan nie musi", przedsiębiorca nie płaci. I nawet jeśli interpretacja urzędu jest błędna, nic mu za to nie grozi - czytamy w Gazecie Wyborczej.
Nowa zasada - wiążących interpretacji - miała ułatwić nam wszystkim życie w piekielnie skomplikowanym systemie podatkowym, chronić firmy przed niejasnymi przepisami. Rób tak, jak ci odpowiedział twój urząd. I kropka. Gdy jednak dwa różne urzędy wydają dwie sprzeczne interpretacje, dla przedsiębiorcy może to oznaczać horror - przestrzega Gazeta Wyborcza.
Ministerstwo Finansów szacuje, że w ciągu roku Polacy wysyłają do urzędów skarbowych 80 tys. pytań. Ile odpowiedzi jest sprzecznych? Aby to sprawdzić ministerstwo uruchomiło w internecie System Informacji Podatkowej, czyli centralny zbiór orzeczeń w sprawach podatkowych. Wystarczy wejść na stronę http://sip.mf.gov.pl/sip, wstukać w wyszukiwarkę słowa klucze dla profilu działalności swojej formy i porównać, gdzie są korzystniejsze przepisy. Sprzeczne interpretacje urzędów stoją tu jedna obok drugiej. Doszło do tego, że źródłem obowiązującego prawa w Polsce stał się nie tylko rząd i parlament, ale także dowolny naczelnik urzędu skarbowego. Każdy powiat, województwo, a nawet dzielnica mogą mieć inne prawo - pisze Gazeta Wyborcza.
Wyławianiem sprzecznych interpretacji powinni zajmować się urzędnicy. Zasada jest taka: jeśli sprzeczności pochodzą z jednego województwa, to o tym, która interpretacja jest prawidłowa, rozstrzyga izba skarbowa. Jeśli np. z dwóch krańców Polski - Ministerstwo Finansów. Tyle że przy 80 tys. pytań i interpretacji nikt nie jest w stanie ich porównywać. Co gorsze - byłaby to syzyfowa praca. Bo nowe wykładnie ministerstwa czy izb skarbowych nie obowiązują powszechnie. Jeśli minister wyłapie dziś dwie sprzeczne interpretacje i da spójną, to za miesiąc inny urząd skarbowy, zapytany w podobnej sprawie, może wydać własną interpretację.
Czy resort finansów ma jakiś pomysł? Nie, bo nie widzi problemu. Czy nie boi się fikcyjnego przenoszenia firm do "rajów interpretacyjnych"? - Ależ to by bardzo źle świadczyło o przedsiębiorcy, a poza tym jest kłopotliwe - odpowiada wiceminister Stanisław Stec Gazecie Wyborczej.