"Zwracamy się z propozycją złożenia oferty dodatkowego rabatu w wysokości 1,4 proc., który obowiązywałby od dnia 1 września 2016 roku" - głosi pismo sieci Stokrotka, do którego dotarł money.pl. Ani wysokość upustu, ani data nie są przypadkowe. To reakcja na podatek handlowy, który zamierza wprowadzić rząd.
W dokumencie przesłanym przez Stokrotkę do co najmniej kilku producentów żywności, możemy przeczytać wprost, że prośba o rabat wynika z wprowadzenia podatku handlowego. Od obrotu powyżej 170 mln zł miesięcznie podatek wyniesie 1,4 proc. Dokładnie tyle, ile rabatu chce Stokrotka. Nowa danina ma zacząć być naliczana od 1 września, jeśli tylko prezydent szybko złoży pod nią podpis. To także od tej daty uwzględniony zostać ma rabat.
"Bezpośrednim powodem do tego wystąpienia jest wprowadzenie nowego obciążenia finansowego dla firm handlowych w postaci nowego podatku od sprzedaży detalicznej, ale wpływ na taki krok mają też szybko rosnące koszty pracy i obniżająca się rentowność handlu detalicznego" – czytamy w piśmie.
Jak dodano, brak uwzględnienia rabatu oznacza mniejszą konkurencyjność Stokrotki. A to - jak sugerują autorzy listu - skończyć może się zerwaniem dotychczasowych umów z dostawcami.
"Będziemy zmuszeni dokonać zarówno weryfikacji naszej oferty handlowej jak i stopniowo zmniejszyć wolumen sprzedażowy produktów, co oznacza, że utracimy to na co wspólnie pracowaliśmy przez tak wiele lat” - czytamy.
Jak wynika z informacji money.pl, pismo, pod którym podpisali się prezesa Stokrotki Dariusz Kalinowski oraz wiceprezes i dyrektor handlowy Mirosław Wawryszczuk, trafiło w połowie lipca do co najmniej kilku firm produkujących żywność.
Sieć odmówiła nam informacji na ten temat. W stanowisku przesłanym do money.pl Stokrotka przyznała, że nowy podatek jest dla niej "istotnym czynnikiem kosztowym" oraz szykuje się na jego wprowadzenie.
"Do działań tych zaliczamy przede wszystkim dalszą optymalizację procesów zachodzących wewnątrz spółki oraz rozmowy z naszymi partnerami o nowych warunkach handlowych. Dziś za wcześnie jest mówić o wynikach tych rozmów, choć pierwsze reakcje naszych dostawców pokazują, że rozumieją oni nasze oczekiwania i są otwarci na wypracowanie nowych warunków współpracy, które będą uwzględniały wprowadzenie w życie nowego podatku" - czytamy w stanowisku Stokrotki._ _
Co ciekawe, sieć nie odczuje podatku aż tak mocno, jak twierdzą w liście jego prezesi. Stokrotka jest częścią polskiej giełdowej spółki Emperia. W pierwszym kwartale obroty jej detalicznej części sięgnęły 593 mln zł. A to oznacza, że miesięcznie wynosiły niecałe 197 mln zł. Po odliczeniu kwoty wolnej od podatku w wysokości 17 mln zł, stawkę 1,4 proc. zapłaci jedynie od 10 mln zł. W sumie miesięcznie danina wyniesie więc ok. 1,5 mln zł.
O tym, że podatek detaliczny uderzy nie w sklepy, ale polskich producentów, firmy z tej branży alarmowały przez ostatnie półrocze. O takim zagrożeniu mówiła też Polska Organizacja Handlu i Dystrybucji, która reprezentuje interesy zagranicznych sieci handlowych w naszym kraju.
Rząd twierdził jednak, że takiego ryzyka nie ma. W uzasadnieniu do ustawy można przeczytać, że "ekonomiczny koszt podatku poniosą sprzedawcy detaliczni, a nie konsumenci". Także w Ocenie Skutków Regulacji zaznaczono, że ustawa wpływ będzie miała jedynie na spółki handlowe.