Jeżeli z rozliczenia PIT wynika nadpłata, to podatnikowi przysługuje zwrot pieniędzy. Fiskus powinien wypłacić należną sumę w ciągu trzech miesięcy. To, kiedy dostaniemy pieniądze zależy od tego, kiedy rozliczyliśmy PIT i od samego urzędu podatkowego. Możemy więc otrzymać zwrot już po dwóch tygodniach od złożenia zeznania, ale może być też tak, że będziemy musieli odczekać całe trzy miesiące. Termin biegnie od dnia złożenia PIT-u. Jeśli rozliczaliśmy się przez internet, to liczy się data uzyskania urzędowego poświadczenia odbioru. W przypadku korekty do zeznania, odliczanie dni startuje od nowa.
Jeżeli więc złożyliśmy zeznanie w ostatnim możliwym terminie, czyli 30 kwietnia, to nadpłatę powinniśmy dostać do 30 lipca. Koniec lipca jest na ogół w urzędach skarbowym gorącym czasem, ponieważ bardzo wielu podatników rozlicza się na ostatnią chwilę. Może się więc zdarzyć, że fiskus nie wyrobi się z wypłatą. Co wtedy? Jeżeli opóźnienie nie wynika z winy podatnika, to urząd musi doliczyć do należnej sumy odsetki w wysokości 8 proc. w skali roku. Zasada jest taka, że oprocentowanie nalicza się od dnia powstania nadpłaty, do dnia jej zwrotu.
Smakiem obejdą się ci, którzy w zeznaniu za zeszły rok wykazali nadpłatę, ale mają zaległości wobec fiskusa. Wówczas urząd nie zwróci im nadpłaconych pieniędzy, tylko zaliczy je na poczet długu. Na zwrot nadpłaconego podatku mogą liczyć wyłącznie ci, którzy mają uporządkowane rozliczenia.
Fiskus jest zobowiązany do zwrócenia nadpłaty, kiedy odprowadzane w imieniu pracownika zaliczki przewyższają należny podatek. Jest to możliwe w przypadkach, gdy podatnik w ciągu roku zarobił mniej niż wynosi kwota wolna od podatku, osiągnął wyższe koszty uzyskania przychodu lub korzysta z ulg i odliczeń, zmniejszających wysokość podatku lub podstawy opodatkowania.