Michał Myck uważa, że polski system podatkowy wymaga kompleksowych rozwiązań dotyczących kwestii opodatkowania dochodu. Jego zdaniem należałoby zastanowić się nad wprowadzeniem w Polsce podatku liniowego dla samozatrudnionych oraz włączyć rolników do powszechnego systemu podatkowego. Ekspert zauważa też, że polski system cechuje się bardzo niską progresynownością.
- Pod tym względem naprawdę odstajemy od wielu krajów w Europie. W konsekwencji rodzi się pytanie o sprawiedliwość polskiego systemu podatkowego z punktu widzenia tego, kto i ile powinien płacić - mówi ekspert.
- Także z punktu widzenia efektywności polityki podatkowej opodatkowanie niskich dochodów wysokimi stawkami jest niekorzystne. Wiele badań rynku pracy pokazuje, że w przypadku osób o niskich zarobkach siła negatywnego oddziaływania systemu podatkowo-świadczeniowego na aktywność zawodową jest wyższa niż osób lepiej zarabiających - dodaje.
Co to oznacza? Jak wyjaśnia Myck, ten sam stopień obciążenia podatkowego - proporcjonalnie do dochodów - zniechęca do podjęcia pracy przede wszystkim osoby o niskich zarobkach.
- Tym samym wysokie opodatkowanie dochodów z pracy osób o niskich zarobkach przekłada się na ich niższą aktywność zawodową, a to z kolei może mieć wpływ na tempo wzrostu gospodarczego - tłumaczy szef CenEA.
Inna kwestia dotyczy tego, jak podnosić progresywność systemu podatkowego. Zdaniem Mycka, jeśli głównym celem są kwestie redystrybucyjne i wyrównywanie nierówności dochodowych, to zwiększenie progresywności poprzez podniesienie kwoty wolnej od podatku ma tę zaletę, że skorzystają na tym zarówno pracujący jak i niepracujący podatnicy.
- Jeżeli jednak mówimy o roli systemu podatkowego z punktu widzenia motywowania do aktywności zawodowej, to bardziej odpowiednim elementem systemu, który należałoby wykorzystać, byłyby koszty uzyskania przychodu - zwraca uwagę Myck.
- Na ich podniesieniu nie korzystają osoby, które aktywne zawodowo nie są, np. emeryci, czy renciści. Podniesienie kosztów uzyskania przychodów daje w związku z tym lepszy efekt dla gospodarki, przy tych samych kosztach dla finansów publicznych - dodaje.
Problemem w Polsce jest również tzw. redystrybucyjność systemu podatkowego. Jest to stopień, w jakim grupy obciążone są podatkami. Za wysoko redystrybucyjny system uznaje się taki, w którym osoby najlepiej zarabiające proporcjonalnie płacą więcej podatków. Ekspert zwraca uwagę, że na redystrybucyjność mogą wpływać zarówno podatki dochodowe, jak i podatki pośrednie, czy składki.
Dowiedz się: Nowy Ład. Kwota wolna od podatku w górę. Pomysł ten pojawia się w programach wyborczych od lat
- Należy jednak pamiętać, że powinniśmy myśleć o stopniu redystrybucji systemu podatkowo-świadczeniowego jako całości, uwzględniając także świadczenia, które gospodarstwa domowe otrzymują od państwa - wyjaśnia szef CenEA.
- Każdy z tych elementów może być rozpatrywany z punktu widzenia siły oddziaływania redystrybucyjnego. Wśród obciążeń podatkowych jednak najbardziej istotnym elementem jest podatek dochodowy - uważa Myck.
Zwrócił przy tym uwagę na nieścisłości polskiego systemu podatkowego, związane ze sprawą nadrzędną - czyje dochody i w jakiej formie podlegają opodatkowaniu.
- Tutaj dochodzimy do kwestii, którą - moim zdaniem należałoby kompleksowo rozwiązać. Po pierwsze chodzi o rozważenie, czy dobrym rozwiązaniem jest podatek liniowy dla samozatrudnionych, a po drugie o włączenie do powszechnego systemu podatkowego rolników - wyjaśnia ekspert.
- Niezrozumiałe jest kontynuowanie traktowania rolników, jako uprzywilejowanej grupy przedsiębiorców, którzy z płacenia podatku dochodowego są właściwie wyłączeni - dodaje.
Czytaj więcej: Nowy Ład. PiS ma znacząco podnieść kwotę wolną i zwolnić z podatku część emerytów
Według mediów Prawo i Sprawiedliwość w programie Polski Nowy Ład ma zaproponować podwyższenie kwoty wolnej od podatku do 30 tys. złotych, a także zwolnienie z podatków emerytur do wysokości 2,5 tys. złotych. Myck zwraca uwagę, że w rzeczywistości jest to jedna i ta sama propozycja.
- Tym samym podniesienie kwoty wolnej do 30 tysięcy złotych spowodowałoby automatycznie, że emeryci zarabiający 2,5 tys. złotych miesięcznie nie płaciliby podatku. W takiej sytuacji emeryci nie byliby traktowani w jakiś szczególny sposób - zauważył Myck.