Po upowszechnieniu się pracy zdalnej rząd, fiskus i pracodawcy musieli podjąć kilka kluczowych decyzji, by dostosować polskie prawo do nowej rzeczywistości. Jednym z pytań, które długo pozostawało bez odpowiedzi dotyczyło ryczałtu otrzymywanego za pracę zdalną. A konkretnie tego, czy należy od niego płacić podatek?
Zarówno ryczałt z tytułu refundacji dostępu do internetu oraz zużytej energii elektrycznej, jak i zwrot kosztów zakupu wyposażenia miejsca do pracy, które zamierzają państwo wypłacać pracownikom świadczącym pracę zdalną, nie będą stanowić przychodu - odpisał urząd skarbowy na interpelację jednej z firm, jednoznacznie wskazując, że nie będzie domagał się podatku. Treść odpowiedzi przytacza "Gazeta Wyborcza".
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Podatek od ryczałtu za pracę zdalną. Co na to fiskus?
"O wydanie interpretacji poprosił skarbówkę również jeden z banków, który wypłaca równy dla wszystkich pracowników ryczałt za zużycie prądu i koszty instalacji internetu. Tu też skarbówka uznała, że ryczałt nie jest dodatkowym przychodem i podatku płacić nie trzeba" - informuje "GW".
Korzystną odpowiedź uzyskała także jedna z firm handlowych z południa Polski, która wypłaca pracownikom na pracy zdalnej co miesiąc 10 zł.
To bardzo pozytywny sygnał, że fiskus nie szuka w ryczałtach za pracę zdalną drugiego dna. Należy jednak pamiętać, że dzisiejsze podejście organów podatkowych do wysokości ryczałtów nie jest gwarantem podtrzymania takiej praktyki w przyszłości - mówi w rozmowie z "Gazetą Wyborczą" Monika Smulewicz, partnerka w Grant Thornton i autorka bloga "HR na szpilkach".
Ekspertka podkreśla, że pracodawcy nie mogą dowolnie ustalać stawek ryczałtu za pracę zdalną. Jeśli kwota będzie zbyt niska, fiskus może doszukać się niedozwolonej "czynności podatkowej" stosowanej w celu uniknięcia podatku od podwyżki pensji pracownikom.